poniedziałek, 2 stycznia 2012
A może Fernet Branca
Autor: James Hamilton-Paterson
Tytuł: Dyskretny urok Fernet Branca
Wydawnictwo: Bona
Liczba stron: 316
Z czym kojarzy się Wam Toskania? Oczywiście ze słońcem, winem, oliwkami, miłością, leniwym wypoczynkiem, znakomitym jedzeniem, zapierającym dech w piersi widokami. A skojarzenia biorą się przede wszystkim z literatury, która propaguje właśnie taki schematyczny obraz. Jeśli tego oczekujecie od tej książki, to od razu ostrzegam, że tego nie otrzymacie. Dyskretny urok Fernet Branca napisany przez amerykańskiego pisarza może nasze piękne wyobrażenie zmienić. A ile tu śmiechu i zabawnych sytuacji, nie da się o wszystkich wspomnieć. Ale może troszkę wprowadzę Was w ten świat.
Gerald jest pisarzem i zajmuje się głównie spisywaniem biografii celebrytów. Niewątpliwie jest inteligentny, ale także nieco cyniczny. Uwielbia eksperymenty w kuchni. Przygotowuje np.: potrawy z mięsa …. kociego, a na powitanie nowej sąsiadki przynosi jej lody o smaku czosnkowym. Postanawia udać się w spokojne i zaciszne miejsce, by skupić się na pracy. Agent nieruchomości, zresztą niezbyt uprzejmy, wynajmuje mu dom w pobliżu, którego znajduje się także inna willa, niestety zamieszkała. Gdzie więc ten upragniony spokój? Jego sąsiadką okazuje się kompozytorka Marta. Pochodzi z Wojnowii (cóż za nazwa) jednej z byłych republik radzieckich. Niestety Marta nie ma gustu kulinarnego, a przede wszystkim muzycznego. Do tego jest hałaśliwa, wścibska i pije w dużych ilościach Fernet Branca. Sami widzicie, że z tego może powstać jedynie niezła mieszanka wybuchowa. Nie darzą siebie wielką sympatią. Nie mają o sobie najlepszego zdania. Komedia pełna omyłek. Naprawdę nie mogłam chwilami przestać się śmiać.
Co tu się dzieje? Mamy tu lądowanie helikoptera w ogrodzie Marty, walkę o płot, spotkanie z wokalistą popularnego zespołu, który wierzy w UFO. o wszystkich tych sytuacjach opowiadają nam bohaterowie na zmianę, dzięki czemu możemy poznać ich dokładniej. Paterson w prześmiewczy sposób traktuje wszystkie wcześniej powielane schematy wspaniałej Toskanii, pełnej słońca i dobrego jedzenia. Ba! autor oczywiście wplata w tekst przepisy kulinarne, jednak raczej nie będziemy mieli ochoty na ich wykonanie. Któż z nas zdobędzie np.: mięso z wydry czy z wędzonego kota (tu chyba byłoby prościej). Oprócz tego autor posługuje się dziwnymi miarami i wielkościami, nie wspominając już o dziwnych składnikach np.: pojedyncza nitka szafranu, 377 g mąki, 151 g kaszy manny, 149 g cukru kryształu, 99 g zmielonych migdałów, 6 łyżek mdłej oliwy z oliwek, 451 ml mleka, 1 kropelka nafty, 1 młody żółwik szylkretowy, 1 pióro myszołowa. Z czego jeszcze nie kpi Paterson? Och… chyba wyśmiewa wszystko, co tylko się da. Kpi z filmu włoskiego oraz z muzyki.
Nagromadzenie nieprawdopodobnych zjawisk i sytuacji podkreśla prześmiewczy charakter powieści. Intryga, humor, podwójna narracja, ciągłe zwroty do czytelnika są głównym atutem tej książki. Jeśli mamy dość mdłych opowieści o wspaniałej Toskanii, to książka ta zapewni znakomitą odmianę i inne spojrzenie. Jeśli chcecie trochę oczyścić się z tych schematycznych wyobrażeń napijcie się Fernet Branca i do czytania. Polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O nie moja droga ta potrawa z kociego mięsa powstrzyma mnie przed przeczytaniem tej książki:)
OdpowiedzUsuńJasmino: nie rozumiem Twojego zniesmaczenia:):)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń