sobota, 29 października 2011

Nie obrażajmy swoich współpasażerów


Autor: Paweł Pollak
Tytuł: Kanalia
Wydawnictwo: Jacek Santorski i Co Agencja Wydawnicza
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 253

Jadę pociągiem relacji Szczecin-Warszawa Główna. Jak zawsze przed przyjazdem na peronie trwa już walka pasażerów, o jak najlepsze miejsce. Nie biorę udziału w walce. Walczyłam jak jeździłam na studia. Już nawet nie wiem, czy wystarczyłoby mi sił, bo walka nie jest łatwa. Po lekkim 90-minutowym opóźnieniu pociąg w końcu wjeżdża na peron. Czekam, aż motłoch (lub jak wskazuje słownik synonimów) lumpenproletariat wpakuje się do wagonów, a potem z dostojeństwem wchodzę JA. Zajmuję miejsce pod oknem. O dziwo są miejsca! W moim przedziale siedzi tylko chłopak z dziewczyną. Oboje około dwudziestu lat. Siadam i wyjmuję książkę. Zaczynam czytać. W przedziale po kilku chwilach dziewczyna z chłopakiem rozpoczynają rozmowę. Dziewczyna (dalej D) zaczepnie pyta chłopaka (dalej CH):

D: Lubisz czytać książki?
CH: No.
D: A jakie?
CH: Kryminały, fantastyczne i takie tam.
D: Aaaaaa, bo ja lubię takie romantyczne, wiesz o miłości. A kryminałów to nie lubię, bo to taka nuda. Pijani detektywi z problemami, żadnej miłości i ta intryga. A kogo to obchodzi, kto zabił. Przy kryminałach nawet się pośmiać nie można.

Spoglądam zza książki na dziewczynę, ale powstrzymuję się od komentarza. Przysłuchuję się rozmowie. Ale pasjonująca rozmowa nie ma swojej dalszej części. Szkoda. Ale nagle dziewczyna zwraca się do mnie z pytaniem:

D: A co pani czyta?
JA: Kanalię…
D: Czy przypadkiem nie chciała mnie pani obrazić?
JA: Nie, chciałam tylko powiedzieć, że czytam Kanalię Pawła Pollaka.
D: Aaaaa. A co to za książka?
JA: Kryminał.
D: To nie mamy o czym rozmawiać.
JA: ……….. – brak słów z mojej strony.

I tak właśnie moja sąsiadka z PKP zareagowała na tę książkę. Czasami aż ręce mi opadają i zaczyna brakować słów. Potem myślałam, czemu nie powiedziałam jej, że jest to bardzo ciekawy i intrygujący kryminał z ciekawymi i wyrazistymi bohaterami. W końcu zaś znakomity debiut literacki wybitnego znawcy literatury szwedzkiej. W dodatku tłumacza, bez którego nie przeczytalibyśmy książek Soderberga czy Nessera. Paweł Pollak, bo to o nim mowa, w sposób niezwykle sprawny i tajemniczy wprowadza nas w świat policjantów, zawikłanych morderstw, krwi, zagadek, trupów. I co najciekawsze z punktu widzenia czytelnika-laika umieszcza w powieści prawdopodobnie dokładne relacje z prowadzonego śledztwa. Ale czy jest to prawdziwy i wiarygodny opis, to chyba nie mnie to oceniać. Mogę się jedynie domyślać, że tak. Język powieści nie jest jakąś niespodzianką, zaskoczeniem. Mamy to czego od dobrego kryminału oczekujemy: dużo dialogów i ciekawe, wartkie opisy sytuacji. Opisy jakże rzeczywiste i dokładne, choćby ten, opisujący jednego z głównych bohaterów, inspektora Markowskiego:

Łysawa czaszka, siwa szczecina na podwójnym podbródku, fioletowy nos faceta, który za rok skończy pięćdziesiąt lat.

Niewątpliwie jest to interesująca postać, która może chwilami działać na nerwy. Jego problemem jest nie tylko alkohol, prostytutki, ale także zapamiętanie daty własnej kąpieli czy choćby znalezienie brudnej literatki na wódkę, by móc rozpocząć kolejny dzień pracy. Razem z Markowskim pracuje komisarz Senik, też alkoholik, ale alkoholik, który dba o swoje zdrowie na siłowni. Ba! Ma nawet własne zdanie i potrafi się przeciwstawić Markowskiemu, wybiera się do muzeum zamiast do domu publicznego. To się nazywa silna postawa. Oprócz dwóch starych wyjadaczy poznajemy jeszcze młodego asystenta Lepkę. Typowy uczniak, żółtodziób, który wciąż jeździ maluchem. Paweł Pollak w szczegółowy sposób przedstawia także proces myślowy naszego asystenta, zresztą nie tylko jego. I jak na kryminał przypadło są trupy i to nawet trzy: młoda kobieta zastrzelona z izraelskiego uzi, narkoman, kobieta-architekt zgwałcona we własnym domu. A jakby tego jeszcze było mało na miejscu zbrodni policja znajduje Talmud. I tak wśród zabawnych dialogów i humorystycznych opisów toczy się wartka akcja. Tak, nie mylicie się. Przy tym kryminale można się trochę pośmiać. Pozostaje mi tylko zachęcić do przeczytania, żeby podróże polską koleją były jeszcze ciekawsze. Tylko uważajcie, żeby nie obrazić jakiejś wrażliwej współpasażerki.

piątek, 28 października 2011

Czytajmy polskich pisarzy



Autor: Anna Piega
Tytuł: Lustro czasu
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 383

„Czas. To trucizna i lek. Źródło nadziei i rozpaczy. Niosąca zagładę bestia, co pożera własny ogon, i miłosierny dobroczyńca, który wyciąga do nas rękę. Nieustannie leczy rany i niezmiennie zadaje nowe. Nie ma na świecie człowieka, którego nie dotknęła jego dłoń. Czas-ojciec wszelkiej przemiany.”
Żyjemy w ciągłej symbiozie z czasem, który nie zawsze jest naszym przyjacielem. Czasem wręcz marzymy, żeby cofnąć lub zatrzymać czas. Niestety nie mamy nad nim władzy, ale on ma władzę nad nami. Pomaga nam się oswoić z codziennymi niespodziankami, zaskoczeniami, miłościami, bólem, rozpaczą.
Anna Piega zaskakuje. Zaskakuje pięknem języka, który mocno oddziałuje na nasze emocje. Tej powieści się nie czyta, tylko płynie się przez nią i powolutku zatapia się w świecie, w którym nic nie jest pewne i ostateczne. Rodzina i więzi rodzinne, to nas scala i trzyma przy życiu. Tak też było w rodzinie Darii Sulimy. Kochająca rodzinka, mama, która była oazą spokoju i miłości. Z drugiej strony ojciec-surowy w swoich sądach, ceniony lekarz, zawsze sprawiedliwy. Wyznaczył on już nawet tor, którym miała podążać jego córka. Miała zostać, tak jak on, wspaniałym lekarzem. Jednak Daria nie o takiej przyszłości marzy. Źle się czuje na studiach, czuje się obco i nieswojo. Rodzi się w niej miłość do muzyki i jednocześnie silny bunt, który doprowadza do przerwania studiów i rozpoczęcia życia na własny rachunek. Wszystko to przeciw ojcu, który nie może się pogodzić z jej decyzją. Jedna decyzja całkowicie zmienia jej życie. Skrywany w sercu żal i urażona duma powodują, że przez kilka lat Daria nie kontaktuje się z ojcem. Potajemnie natomiast spotyka się ze swoją matką- Alicją.
Śledzimy jej losy i jednocześnie oczekujemy jakiegoś załamania, zaskoczenia, nagłego zwrotu akcji. I tak się dzieje…Nie będę zdradzać szczegółów. Napiszę jednak, że Daria wraca do rodzinnego domu, ale…to już jest całkiem inny dom, niż ten, który pamięta z lat dziecinnych. Zachęcam do przeczytania. Czytajmy polskich pisarzy!

wtorek, 25 października 2011

Bo czas to...


Zegar tik-tak

- Mamoooooo! Kiedy będzie obiad?
- Za pięć minut.
- A ile to pięć minut?
- Hmm…

- Mamo, a ile trwa sekunda?
- Sekunda? Hmmm…bo wiesz….

Pewnie nie jeden raz każdy z rodziców usłyszał takie bądź podobne pytania swoich dzieci. Bardzo ciężko dziecku wytłumaczyć czym jest czas, ile trwa minuta, a ile sekunda, a czy to jest długo, czy krótko. Pomocną będzie zapewne książka „Zegar tik-tak”, która w sposób jasny i jak najmniej skomplikowany przedstawia na kilku stronach, czym jest czas i jak go mierzymy. Dziecko razem z pieskiem o imieniu Grześ powolutku wkracza w świat czasu. Po przeczytaniu kilku zdań już maluch wie, że godzina to tyle, ile zajmuje długa kąpiel; minuta to tyle, ile potrzeba na zjedzenie ciasteczka. Znajdziemy tutaj także opis i budowę zegara. Jak najbardziej sprawdza się tutaj znana maksyma zaczerpnięta z czasów Oświecenia: nauka przez zabawę. Dziecko za pomocą zegara, uczy się określać czas. Musi przede wszystkim aktywnie uczestniczyć i przesuwać wskazówki tak, żeby godzina zgadzała się z opisem. Z każdym ruchem, wskazówki wydają charakterystyczny dla siebie dźwięk tik-tak. Oprócz tego dodatkowym atutem książki są także dołączone do niej magnesy przedstawiające m.in. kwiaty, owce, świnie, myszki. Dziecko w czasie nauki może wybrać dowolne magnesy i przyczepić je w określonym miejscu. Wydaje mi się, że jest to ciekawa propozycja, która zmusza do współpracy rodziców i dzieci. Książka wydana w dużym formacie, co sprawia że tekst jest przejrzysty i jasny dla dziecka.



Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Wilga.

Nasz alfabet


Łukasz Dębski, Literozagadki

Któż z nas nie miał problemu w dzieciństwie, żeby zapamiętać cały ten dłuuuugaśny alfabet? Jednym pewnie przychodziło to łatwiej innym trudniej. Dla tych więc, którzy mieli większe problemy i nie chcą teraz, by ich dzieci przechodziły przez to samo polecam książkę „Literozagadki”.
Są to wesołe i bardzo zabawne wierszyki, a każdy wierszyk dotyczy kolejnych liter alfabetu. Wierszyki mają formę krótkich rymowanek-zagadek, więc bardzo łatwo wpadają w ucho. Moim zdaniem najciekawszy tekst możemy znaleźć na temat literki y:

Choć nie ma na nią żadnego słowa,
to jest litera dość podstawowa.
Ona cię przecież ratuje, gdy…
nie wiesz i myślisz, to mówisz…


Dodatkowo taka forma bardziej aktywuje dziecko, które szuka rozwiązania i zgaduje. Myślę więc, że jest to bardzo ciekawa pozycja, która zmusza nas, by wspólnie z dzieckiem spędzić trochę czasu. Dodatkowym atutem tej książki są oczywiście bardzo oryginalne i niepowtarzalne ilustracje. Od dziś alfabet nie będzie już straszny dla żadnego dziecka. Polecam.


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Wilga. Bardzo dziękuję.

Coś dla dzieci


Kim chcę zostać? Lekarka

Jest to kolejna książeczka dla dzieci z serii „Kim chcę zostać?”. W serii ukazały się jeszcze takie tytuły jak: Nauczycielka, Strażak oraz Policjant. Urszula Kozłowska w bardzo barwny i przystępny sposób opisuje pracę lekarza. Dziecko może się dowiedzieć dokładnie jak wyglądają codzienne czynności, które lekarz musi wykonać. Barwne ilustracje dodatkowo przyciągają uwagę dziecka.
Bardzo jest ważna lekarki praca-
pomaga ludziom do zdrowia wracać.

Jest to pierwsza książka z tej serii, jaką miałam okazję przeczytać. Wydaje mi się, że jest to bardzo interesujący pomysł. Przez zabawę, kolorowe ilustracje, rymowane strofy na pewno książeczka spodoba się maluchom. Polecam wszystkim mamom i tatusiom, żeby czytali swoim pociechom.


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Wilga. Bardzo dziękuję.

poniedziałek, 24 października 2011

Emma Donoghue, „Pokój”


Emma Donoghue, „Pokój”

Okryć szczelnie kloszem, otulić bezpieczeństwem, uchronić przed błędami, wojnami, smutkami, zanieczyszczonym powietrzem, palącym słońcem, ludzką niegodziwością i brutalnością, hałasem, burzami, cyklonami, morderstwami, więzieniami…Każda matka chciałaby obronić własne dziecko przed złem tego świata. Zamknąć i dmuchać i chuchać na dziecko. Niestety w naszych czasach jest to niemożliwe. prędzej czy później każdy musi zderzyć się z rzeczywistością.
Historia Jacka jest przejmująca i bolesna. Jego całym światem jest Pokój, w którym się urodził, egzystuje wraz z matką. Nie zna świata, nie wie, że istnieje coś poza Pokojem. Czy to jest dobre? Dla mamy Jacka Pokój jest więzieniem, miejscem lęku, strachu, ale też miejsce radości i miłości, do syna.
Tysiące zabaw, piosenek, codzienne ćwiczenia, rozmowy, spanie w szafie, te wszystkie rzeczy składają się na codzienność lub raczej niezwykłość. Wszystko dzieje się na kilku metrach kwadratowych. Ten mały świat stworzony przez tyrana, w końcu przestaje wystarczać. Jack jest ciekawy, zadaje wciąż wiele pytań. Nie da się go dłużej oszukiwać.
Język dziecka wiedzie nas subtelnie, naturalnie i szczerze, do rozwiązania. Szczęśliwego? Potrzebnego? Samemu trzeba sobie odpowiedzieć na te pytania. Fabułę tworzą słowa, słowa tworzą zdania, zdania tworzą ból i ucisk w sercu. Czy takie życie jest możliwe? Zachęcam do przeczytania!

piątek, 7 października 2011

Konkurs u Sardegny

http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2011/09/konkurs.html#comments


Niestety moja wiedza na temat zakładania i prowadzenia bloga jest mała. Nie wiem w jaki sposób zamieścić na pasku bocznym zdjęcie z informacją o konkursie?Czy ktoś wie? Ktoś mógłby mi pomóc?

środa, 5 października 2011

Paweł Pollak, „Niepełni”

Łzy spływały bezgłośnie. I nie chciały przestać. Łzy, same łzy. Tyle łez. Tak kończy się historia. Wzbudziła we mnie takie emocje, że te łzy, które wypłakuje bohaterka także mnie się udzieliły. Wydawać by się mogło, że skandynawista, którym jest Paweł Pollak, nie może czytelników niczym zaskoczyć. Tym bardziej, że debiutował w 2006 roku powieścią kryminalną „Kanalia”. Jak widzimy całkiem odmiennym gatunkiem. Wszystko jednak jest możliwe.
Któż z nas nie ma własnych marzeń, ambicji, planów na przyszłość? Chyba każdy. Mają je także nasi bohaterowie, których poznajemy poprzez bezpośrednią narrację. Edyta i Jacek są młodymi ludźmi, którzy chcą kochać i być kochanymi, chcą żyć i czerpać z tego życia, to co najlepsze. Prawda, że mają łatwe zadanie? Być może dla zdrowego i sprawnego człowieka, odpowiedź jest twierdząca: tak. Edyta i Jacek borykają się z niepełnosprawnością: Edyta porusza się na wózku, a Jacek jest niewidomy. Na kartach powieści poznajemy ich historie, ich marzenia, radości, problemy, ambicje, plany… Nie dajmy się zwieść, nie jest to powieść wzywająca do tolerancji, nie jest instruktażem, jak postępować z niepełnosprawnymi.
Warto zapoznać się z tą pozycją. Nie chcę zdradzać szczegółów. Opowieść nie pozwala czytelnikowi obojętnie przejść obok… obok życia, życia innego, cięższego, ale jak najbardziej prawdziwego i bolesnego. Brakuje słów. Słowami nie da rady opisać tego bólu, który pozostaje na długo po przeczytaniu. Polecam, ale i ostrzegam!

wtorek, 4 października 2011

Ally Condie "Dobrani"

Co byś zrobił gdybyś się dowiedział, że każdy twój ruch jest kontrolowany? Żyjesz w społeczeństwie, które zaprogramowało całą twoją przyszłość i steruje twoją teraźniejszością? Decyduje co masz jeść, co czytać, jak i gdzie pracować, kogo kochać. Zacząłbyś się buntować? Walczyłbyś o swoją wolność? W dzisiejszych czasach, które propagują niezależność, pewnie podjąłbyś walkę.
Ally Condie stworzyła powieść, w której nikt nie może o sobie decydować. Główna bohaterka Cassia żyje w bezpiecznym Społeczeństwie. Czuje się szczęśliwa, otoczona opieką kochających rodziców, wspaniałymi przyjaciółmi(Em, Xander). Wszystko jest zaplanowane, więc wydawałoby się, że Społeczeństwo ma wszystko pod kontrolą. Jednak cała ta idylla zmienia się z dniem, kiedy Cassia wybiera się na Bankiet Doboru. Tam poznaje swojego wybranka, który został jej przydzielony, by mogli tworzyć wspaniały i szczęśliwy związek. Jej wybrankiem okazuje się jej najlepszy przyjaciel – Xander. Teraźniejszość trwa.
Mikrokarty, tajemnicze czerwone, niebieskie i zielone tabletki, Funkcjonariusze czuwający nad Społeczeństwem, artefakty, Aberracje, Anomalie…. Słowa zimne, suche, niosące za sobą tylko faktyczne znaczenie. Słowa odarte z uczuć. Po co uczucia, kiedy można wszystko zaplanować? Do dnia Bankietu Cassia żyła w przeświadczeniu, że wszystko, co wokół niej się dzieje, jest dobre i ostateczne, że właśnie tak musi być. Wszystko się zmienia gdy na swojej mikrokarcie przez chwilę widzi twarz nie Xandera, lecz Kaya. Ich znajomość się rozwija. Cassia zakochuje się w człowieku, który nie jest odpowiedni. Zaczyna wątpić w system…

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.

Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich kroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic –
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.

Sto piosenek, sto wierszy, sto przedstawień – tylko tyle jest wybranych przez Społeczeństwo. Cassia dostaje od dziadka wiersz, jeden z tych zabronionych i schowanych przed światem. Nowe słowa, budzą w niej uczucia, których dotychczas nie zaznała.
Czy można zaplanować miłość? Czy można kierować sercem człowieka? Jak skończy się ta historia? Zapraszam do przeczytania, bo warto postawić sobie kilka pytań. A. Condie w sposób jasny i bezpośredni ukazuje świat, być może naszej przyszłości. Książkę A. Condie trzeba więc czytać, jako ostrzeżenie – ciągle aktualne i ciągle niezbędne.

poniedziałek, 3 października 2011

Pora rozpocząć

Chyba nadszedł ten czas. Dorosłam do tego. A przy okazji moje dziecko też urosło i daje mi więcej czasu,chwilowo. Postaram się pisać o książkach różnych, radościach, smutkach,porach roku...Zobaczymy co z tego wyjdzie. Trzeba sobie dać szansę.