czwartek, 23 października 2014

Z tymi prosiakami, róznie bywa







Autor: Barbro Lindgren
Ilustracje: Olof Landström
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Tytuł: Ależ, Bolusiu!
Wydawnictwo: Zakamarki
Miejsce i rok wydania: Poznań 2014
Wiek: 0+
Liczba stron: 28
Moja ocena: 5/5

 

 

Wiedziałam, że Zakamarki szykują jakąś bombę, która zaskoczy czytelnika. Dziecięcy rynek wydawniczy potrzebował małego, charyzmatycznego i odważnego bohatera, który uosabia nie tylko dobre cechy, ale także te złe. Poznajcie prosiaczka Bolusia, od którego możecie nauczyć się naprawdę wiele. Choć czasem zachowuje się niesfornie. Zapewniam wszystkich, że trylogia opowiadająca o bolusiowych perypetiach was zainteresuje. Warto jeszcze wspomnieć, że autorka Barbro Lindgren jest tegoroczną laureatką nagrody im. Astrid Lindgren. Warto więc poświęcić chwilkę i zobaczyć, co nam zgotowała.

 

Boluś to mały prosiaczek, któremu wydaje się, że już wiele wie o życiu. Potrafi się zbuntować, jak niejeden dwu czy trzylatek. Charyzmy i takiej dziecięcej buty zdecydowanie mu nie brakuje. Ba! Potrafi się nawet nieźle wkurzyć. Pewnego dnia mama Bolusia po prostu nie ma dla niego czasu, bo ciągle chodzi i sprząta. Przekłada bolusiowe patyki i ziemniaki. I ciągle pod nosem mówi: Ależ, Bolusiu! A bolusiowa cierpliwość jest kiepska, naprawdę kiepska, więc kiedy mama oświadcza, że musi go wykąpać i przy okazji wyprać jego przytulankę Chrumtaska, to nie wytrzymuje. Zgarnia Chrumtaska pod pachę i wybiega z domu. Ucieka, jak najdalej od domu. Pewnie zastanawiacie się, jak mały Boluś poradzi sobie poza bezpiecznym azylem, jakim był dom. No, trzeba przyznać, że sytuacja wcale nie będzie łatwa. Chwilami nawet niebezpieczna i tragiczna. Jednak jak się zakończy cała historia, tego nie mogę wam zdradzić. Zapoznajcie się sami z Bolusiem. Mam nadzieję, że pokochacie tego małego psotnika, tak jak ja.
 
 
 
 
 

 

Przygody o Bolusiu zachwycają przede wszystkim znakomitymi ilustracjami. Ilustracja przedstawiająca świnie, które siedzą w domach przed swoimi komputerami rozwala mnie na łopatki, a potem troszkę zasmuca. Żadna z tych świń nie widzi błąkającego się Bolusia, bo każda zajęta jest własnymi sprawami. Ilustracje dopowiadają, chwilami mówią więcej niż teks, który jak to w książce obrazkowej, jest mocno okrojony. Jeśli już przeczytaliście tę recenzję, to natychmiast odejdźcie od komputerów. Już, sio! I przeczytajcie dziecku książkę. Pozdrawiam.

środa, 22 października 2014

KTO Z POZNANIA?PROŚBA

Zaraz chyba oszaleję!
Jak zwykle mam pecha w Poznaniu jakieś targi, a ja potrzebuję noclegu z 25 na 26 października.
Czy może jest wśród Was ktoś, kto by mógł mnie przygarnąć?
ładnie się uśmiecham do monitora :)

piątek, 17 października 2014

WYNIKI!!!!JUŻ SĄ!!!!!

W końcu są wyniki. Przepraszam Was bardzo za takie przeciąganie tego wszystkiego w czasie. W związku z tym spośród wszystkich osób biorących udział w konkursie rozlosowałam dodatkową nagrodę, którą jest książka Słodkie abecadło. Wszystkie wygrane osoby proszę o napisanie do mnie e-maila uam20@wp.pl i proszę podać swój adres do wysyłki i tytuł wygranej książki, bo jeszcze coś pomylę i będzie nieciekawie.
 
Maryna wędruje do Katarzyny
Turlututu. A kuku to ja!- Magdalena
Złote koniki- Ania R.
Co ty mówisz?...- Karolina
Tymek, magik czy Anielinek?- Aeljot
Balbinka pechowa anielinka- Hania B.
Duda i wielka przygoda- Agnieszka St.
 
i nagrodę specjalną Słodkie abecadło, wyd. Dwie Siostry
 
 
 
otrzymuje mamajanka
 
Aaaaa i jeszcze jedno. Podajcie wiek i płeć swoich dzieci, żeby wszystko było jasne. Oprócz książek w paczce znajdziecie  jeszcze cuda różnorakie. Ale o tym już ciiiiiii. Z góry przepraszam, ale wysyłki książek dokonam najprawdopodobniej dopiero po 26 października. Długi czas oczekiwania jest związany z pewnymi prezencikami, które zdobędę jedynie w Poznaniu, do którego jadę na pierwszy zjazd ( jejunciu dziwnie być znowu studentką) :)
 
Gratuluję zwycięzcom i żałuję, że nie mogłam nagrodzić wszystkich. Ale niebawem pewnie znowu zorganizuję konkurs, więc bądźcie czujni. Era konkursowa nadciąga!
 
 
 
 
 

środa, 15 października 2014

O malarzu, o nie-spaniu i o tym co powinno być


 
 
 
Wiem, że czekacie dzielnie i wytrwale na wyniki konkursu.
Wiem, że miałam wczoraj zaprezentować kolejną książkę w ramach projektu Przygody z książką.
Wiem, że czekaliście na czeską książkę o niedźwiedziu.
Ale...
Ostatnio śpię jedynie w drodze do pracy, czyli jakieś 20 minut na dobę.
Moje małe drugie dziecko nie sypia zbyt dobrze i w dodatku budzi to pierwsze dziecko(wciąż liczę, że to zęby, ale z tyłu głowy wciąż kołacze się myśl, że jednak nie, że może lekarze mieli rację...)
A żeby było weselej i żebym całkowicie już przestała sypiać, to zapisałam się na studia podyplomowe w... Poznaniu. Nie ma to jak dojazdy ze Szczecina.
W razie czego jeśli ktoś z Was jest z Poznania, to bardzo chętnie się spotkam na kawę, lody i niezaliczoną ilość ciast i ciasteczek, no i książek oczywiście.
 
To tyle tytułem wytłumaczenia i usprawiedliwienia się.
 
Postaram się w tym tygodniu odpowiedzieć na wszystkie Wasze wiadomości.
 
Poczekacie jeszcze chwilę na wyniki? Nie uciekajcie!
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Autor: Janusz Stanny
Ilustracje: Janusz Stanny
Tytuł: O malarzu rudym, jak cegła.
Wydawnictwo: Wytwórnia
Rok wydania: 2013
Wydanie: III
Wiek: 3+
Liczba stron: 44
Moja ocena: 5/5

 

Naprawdę trudno uwierzyć, że książka Janusza Stannego powstała ponad pięćdziesiąt lat temu. Wciąż jestem w szoku, że można stworzyć i zilustrować książkę, która nie poddaje się nowym czasom i rynkowi wydawniczemu, który chwilami jest bezlitosny. I oczywiście wielkie brawa dla wydawnictwa, które zechciało po raz kolejny wznowić wydanie. Jak najbardziej słuszna decyzja. Wstyd się przyznać, ale z czasów dzieciństwa zupełnie nie pamiętam tej książki. Widocznie u mnie we wsi, w której mieszkałam, nikt jej nie miał. Szkoda, że dopiero w czasach liceum na nią natrafiłam. I pamiętam, że od razu mnie porwała.




 
 
 
 

 

To historia prosta, jak budowa cepa. Choć z tą budową cepa wcale nie jest tak łatwo! Proste i nieskomplikowane historie trafiają do mnie najbardziej. Jeśli tylko zostają doskonale zilustrowane i okraszone wyśmienitym żartem. I kiedy na początku poznajemy malarza, od razu chcemy z nim zostać, bo on jest magiczny(tak, powiedziałaby moja córka). Ma w sobie pewna tajemnicę, w końcu potrafi wymalować wszystko, o czym tylko pomyśli. Czyż to nie jest cudowne? Od razu przypomniała mi się bajka Zaczarowany ołówek, w której mała dziewczynka w pośpiechu wyrysowywała np. na murze tunele, auta, balony, groźne psy, by tylko nie zostać porwaną przez złych ludzi. I tak wędrujemy z malarzem i podziwiamy i czekamy, co tym razem wyczaruje, co wymaluje. A potrafi namalować wszystko i złotego kanarka, pelerynę, łóżko, dym z komina. Jednak potrafi zrobić coś lepszego, potrafi wyczarować dziecięce sny... Mam nadzieję, że wyczaruje je także dla was.
 
 
 

 

Jest to jedna z trzech autorskich książek Janusza Stannego. Niezwykle poetycka i mądra w swej prostocie. Na niepogodę i na poprawę humoru malarz potrafi wyczarować radość. Nie poddaje się i działa, w ciągłym ruchu tworzy. Polecam, przeczytajcie jak najszybciej.
 
 
Kolejna książka, która bierze udział w wyzwaniu Przygody z książką.
 
 

piątek, 10 października 2014

Wyniki konkursu

..... ups,niestety jeszcze nie ma wyników. Wiem, że czekacie z niecierpliwością. Ale wiecie, że ja jestem za dobra i wymyślam i kombinuję jakby tu zrobić, żeby każdy coś wygrał :) Wyniki powinny się pojawić w weekend.
 
Przez ostatni tydzień walczyliśmy z jelitówką, która zaatakowała całą rodzinę. Możecie sobie jedynie wyobrazić ciągłą walkę o miski i miejsce w toalecie.
 
Pozdrawiam
 

środa, 1 października 2014

Pieniek, i tyle starczy.


 
 
 
Ilustracje: Åshild Kanstad Johnsen
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Tytuł: Pieniek otwiera muzeum
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 32
Wiek: 3+
Moja ocena: 5/5

 

 

To jest zdecydowanie książka o mnie. O tak, muszę przyznać przed światem, że jestem maniakalnym zbieraczem wszystkiego co potrzebne i niepotrzebne. Jakby nie patrzeć brakuje tutaj logiki. A czy jakaś logika powinna istnieć? Zapytacie, co takiego zbieram? Hmmm, jasne jak słońce, że zbieram książki wszelkie stare, nowe, dla dzieci, dla wielkich, pisane po czesku i po łacinie(to moje ulubione). Oprócz tego dorzucam jeszcze do tych stosów książek kolorowe długopisy, karteczki, czapeczki od żołędzi (to jest głupie, wiem), pocztówki, ale tylko takie zapisane, kwiaty koniczyny, ptasie pióra, kolczyki, kubki w kropki i jeszcze wiele innych, o których już wstyd mi pisać. Tak to ze mną już jest i nawet mąż nie może tego ze mnie wyplenić. Jestem maniakalnym zbieraczem.

 

Pieńka polubiłam od razu. Już sam jego wygląd wywołał na mojej twarzopaszczy uśmiech. Pieniek to po prostu pień drzewa. I nic w tym dziwnego. Moja córka cały czas twierdzi, że Pieniek ma na sobie jedynie kostium, bo idzie na bal. Ostatnio u nas dużo rozmawiamy o balu świątecznym. Póki co jesteśmy na etapie, że córka będzie przebrana za… bandaża (czyt. bażanta). Rodzice ambitni, więc sami zabieramy się za zrobienie stroju. Wróćmy do Pieńka.
 
 
 
 
 
 
 
Sympatyczny drewniaczek uwielbia spacery, ma mnóstwo przyjaciół i czasem jak każdy z nas, małe problemy. We wtorki zawsze chodzi na spacery i zbiera wszystko, co tylko uda mu się znaleźć. A sami wiemy, że w lesie można znaleźć prawdziwe skarby, cuda wręcz. Pieniek więc chodzi po tym lesie i zbiera, zbiera i zbiera. A kiedy wraca do domu to wykłada te wszystkie swoje skarby na podłogę. Czego tam nie ma? Parasolki, młotki, dzbanki, widelce, okulary, miotły, liście, kije proste, kije krzywe, koła, szufladki, kapelusze, wachlarze, lampki, szyszki, kasztany, rury, krawaty, muszki, korale, puszki, zegarki, linijki, rękawiczki, guziki, ramki na zdjęcia, wiosła… Mnóstwo przedmiotów małych i dużych, giętkich, twardych. Pieniek to mądrala i mnóstwo wie. Kiedy tak przygląda się tym swoim skarbom, jednocześnie otwiera mądre książki, w których odnajduje nazwy znalezionych przedmiotów. To taka magiczna książka, w której jest mnóstwo obrazków, książka w której jest wszystko. Chcę taką książkę! Pieniek ma w domu mnóstwo regałów (to tak jak ja), więc segreguje swoje przedmioty i wkłada do pudełek, których jest jeszcze więcej niż regałów. Ale pewnego dnia okazuje, że w tych setkach pudeł nie ma już miejsca. Nic. Nigdzie niczego już nie da się wcisnąć. I co tu teraz zrobić? W trudnej sytuacji Pieniek zawsze dzwoni do swojej babci. Wiadomo, że babcia zawsze pomoże rozwiązać każdy problem. A jak dojdzie do tego, że Pieniek otworzy muzeum? Nie zdradzę. Musicie sami przeczytać.
 
 

















 

 

Cudowna pozycja w sam raz dla rodziny leśników, czyli dla nas. Utrzymana w tonacji szaro-zielonej tworzy interesujący obraz. Pełno tutaj szczegółów, szczególików. Możemy sobie tak przeglądać i przeglądać. Polecam.

 

Biorę udział w wyzwaniu Przygody z książką. Co dwa tygodnie specjalne wpisy książkowe. Wiem,  że nie muszę nikogo namawiać, bo przecież czytacie swoim dzieciom. Ale w razie czego stoję na straży. Pomyślałam, że w ramach projektu napiszę o czeskich książkach dla dzieci. Już niebawem dowiecie się wszystkiego o czeskich pszczołach, ulach i miodach.
 
Więcej tutaj