poniedziałek, 27 kwietnia 2015

takie tam

Szukam świata
w którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata
w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem
 
/Jarosław Borszewicz/

czwartek, 16 kwietnia 2015

Wiosna, wiosna. Wiosna ach to ty!


 
 
 
 
Autor: Blexbolex
Tłumacz: Anna Topczewska
Tytuł: Ballada
Wydawnictwo: Wytwórnia
Liczba stron: 280

 

Tak zaskakującej książki dawno u mnie nie było. Kiedy mąż otworzył Balladę od razu się zapytał, skąd to mam. I jak to on, musiał swoje trzy grosze wtrącić:

 

-No nie, mamy w domu książkę, na której zapisane jest jedno słowo? Różne mamy w swoim zbiorze, ale ta przeszła wszystkie.

 

Uwagi mojego męża może nie zawsze są odkrywcze i wysokich lotów. Czasem jednak potrafi dostrzec w książce, coś czego ja nie widzę. Tym razem nie udało mu się mnie zaskoczyć. Wiosna za oknami, a my mimo wszystko czytamy jeszcze więcej. Już nie panuję nad książkami. Też tak macie? Czy tylko ja jakaś nieogarnięta jestem? Ballada to książka dla dzieci i rodziców z wyobraźnią. Bez niej nawet nie otwierajcie pierwszych stron.

 

To historia, którą mogę tworzyć wszyscy. Każdy dopowiada dalszą część, oczywiście nie możemy pominąć tego, co już zostało opowiedziane. Warto na samym początku uświadomić sobie, czym jest właściwie ballada. We wstępie czytamy: ballada to stara pieśń. To historia, którą opowiada kilka osób po kolei: każdy dodaje coś od siebie, ale nie pomija nic z tego, co już zostało opowiedziane. Wiemy już skąd się wziął pomysł na książkę, w której autor właściwie bawi się formą ballady. Narracja jest ograniczona do minimum i jedyna wskazówką dla nas są podpisy i ilustracje. Brnąc dalej i dalej, uświadamiamy sobie, że świat, w którym żyjemy jest ogromny i ciężko zrozumieć i poznać go dokładnie. Ba! Świat, w którym żyjemy jest magiczny i tajemniczy. Czytamy: szkoła, droga, dom, policja, nieznajomy, wypadek, omen, defilada, żołnierz, skrzat, czarownica, zaklęcie… Z każdą chwilą świat rośnie na naszych oczach, przekracza wszelkie granice. Najlepsze, że każdego dnia nasza historia może wyglądać zupełnie inaczej. Wciąż na nowo możemy zaczynać opowiadać.
 
 
 
 
 
 
 
 

 
Zachęcam do tworzenia i ciekawa jestem Waszych wrażeń.

 

 

Ostatnio trochę mnie mniej, bo jakby tu napisać, żeby zbytnio się nie przechwalać… Hm… Tak że tego…doktorat zaczynam pisać, prawie…

czwartek, 2 kwietnia 2015

Niekalendarz i niby-życzenia od niby-blogerki.


 
 
Autor: Wojciech Widłak
Ilustracje: Paweł Pawlak
Tytuł: Niekalendarz.
Wydawnictwo: Czerwony Konik
Liczba stron: 128

 

Tak, wiem że nie pisałam, ale ostatnio u mnie gorący okres (dziwna zbitka językowa). Przez tydzień byłam u brata w Edynburgu (niebawem zdjęcia), teraz trwają przygotowania do świąt, a oprócz tego muszę w końcu napisać pracę podyplomową. Nie wiem skąd mam wziąć czas na to wszystko, tym bardziej, że dwójka dzieci nie za bardzo kuma, że mama musi cos pisać na komputerze. Chyba będę musiała wynająć pokój nad morzem na jakiś weekend i naskrobać coś w miarę ciekawego. W każdym razie ważne, że temat pracy już mam wymyślony, a to połowa sukcesu. Dobra tyle o mojej prywatności. Dziś chciałabym Wam pokazać, jak bardzo można być zakręconym i obdarzonym niezwykłą wyobraźnią. Bo kto, pytam się kto, może stworzyć coś takiego? Nie jest to książka, ani kalendarz, ani notes. Sami zobaczcie i oceńcie, bo nie chciałabym nikomu niczego narzucać.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Kiedy Niekalendarz  trafił w moje ręce, to bardzo się ucieszyłam, że w końcu będę miała coś na swojej notatki. Każdego roku mam postanowienie, żeby notować w jednym miejscu. Niestety nie wychodzi mi to w ogóle, bo zapominam, że miałam notować. Jednak po pierwszym przejrzeniu niby-kalendarza miałam mętlik w głowie. Co to jest? Zadawałam sobie to pytanie w głowie, robiąc jednocześnie dość głupia minę. Powiem Wam jedno, nic nie jest tu normalne i prawdziwe. Abstrakcja i totalne szaleństwo autora i ilustratora potrafią wprowadzić czytelników w swego rodzaju odrętwienie. Zaczynamy się zastanawiać, co jest prawdą, a co jedynie wymysłem. Można powiedzieć, że książka ta służy do czytania i rozwiązywania zadań, czasami bardzo twórczych. Jeśli więc wybieracie się w daleka podróż lub w najbliższym czasie będziecie na nudnym spotkaniu, to warto zabrać ze sobą Niekalendarz.

Już na pierwszych stronach znajdziecie na przykład skrócony kalendarz na wybrane lata. A co, nie można roku potraktować wybiórczo? Strony zapisane są takimi ciekawostkami, że aż trudno uwierzyć, że ktoś wpadł na taki pomysł. Dzienne zapotrzebowanie na majonez, naczelne organy władzy i administracji Republiki Majonezji, mapa sieci internetowej Polski, a nawet linki do ważnych serwisów. Całe szczęście, że podział na miesiące jest kompletny. W ramach danego miesiąca znajdziemy po bokach stron motto tygodnia. Jedno z moich ulubionych to: Każdy świat ma dwa końce. Oprócz tego szereg zabaw literackich albo praktycznych porad może nas rozbawić do łez. Uwaga pytanie. Do czego nie służy mydło? Do prowadzenia sklepu typu 1001 drobiazgów. Normalnych imion w kalendarzu tez nie znajdziecie. Imieniny Bazaltara, Granita, Marmura, Placka, Kalafiora, Rabarbara, Tatarzyny, Wandala, Smarkadiusza, Golfganga, Chrapolda, Żeroniki. Na nudę nie macie co narzekać. W między czasie możecie znaleźć sporo rozrywek umysłowych. Kto wie, może wam się uda odnaleźć drogę odkrywczych myśli w głowie profesora Kurzawki? Wpis 20 kwietnia mnie rozbawił najbardziej: 20 kwietnia 1922 znakomity wynalazca Thomas Alva Edison wymyśla teściowej. Na każdej stronie same kwiatki.
 
 
 
 
 


Rewelacyjna pozycja w sumie dla każdego domownika, jednak chyba dla dorosłego domownika, która cos o tym świecie już wie. Ilustracje Pawła Polaka zaskakują kreatywnością i świeżością. Jeśli będziecie chcieli nauczyć się obcego języka np.: nepalskiego, to rozmówki zamieszczone w kalendarzu na pewno Wam pomogą. Zachęcam do czytania.
 
Moi drodzy czytelnicy, życzę Wam wszystkiego co najpiękniejsze z okazji Świąt Wielkiej Nocy. Uśmiechów, radości i samych cudownych wspomnień na stare lata.