piątek, 20 stycznia 2012

Aniele Boży...


Autor: Carolyn Jess-Cooke
Tytuł: Zawsze przy mnie stój.
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 315


Smutek…Po przeczytaniu tej książki moją duszę zalała fala smutku. I w głowie wciąż kołatała mi się myśl, że rzeczywiście nigdy nie możemy niczego zmienić. Nasze życie możemy przeżyć tylko jeden raz i musimy się pogodzić z naszymi nie zawsze trafionymi wyborami. Wiem, wiem, trudne sytuacje nas hartują, wzmacniają nasz charakter. Ale mimo wszystko wciąż wierzymy, że jeśli tylko mielibyśmy szansę wiele byśmy zmienili. Margot, bohaterka powieści, wraca na ziemię jako swój Anioł Stróż.

W zaświatach spotyka się z tajemniczą kobietą - Nanditą, która wyjaśnia gdzie się znajduje, i co ją czeka. Ma zostać własnym Aniołem Stróżem: niektórzy Aniołowie Stróże są wysyłani na ziemię po to, aby strzegli swojego rodzeństwa, swoich dzieci i osób, które im były bliskie za życia. Ja wróciłam do Margot. Do samej siebie. Jestem swoim Aniołem Stróżem, klasztornym skrybą spisującym biografię żalu, plączącym się we wspomnieniach, porwanym przez tornado przeszłości, której nie mogę zmienić. Nandita wyjawia jej cztery zasady, którymi musi się kierować: zawsze musi być blisko Margot, musi ją chronić, prowadzić dziennik, i przede wszystkim ma kochać Margot. Dla Ruth (takie imie przyjmuje) jest to wędrówka, która na pewno nie będzie łatwa, wręcz przeciwnie, jeszcze trudniejsza.

Ruth stoi z boku, wciąż blisko Margot i boli ją serce, że nie niczego nie może zmienić, naprawić, nie może polepszyć własnego losu. Jest to niezwykle trudne zadanie, patrzeć po raz kolejny na własne porażki i potknięcia. Poznajemy całą historię Margot, od narodzin, poprzez pobyt w sierocińcu, aż do dorosłości, aż do śmierci. Książkę mimo, że porusza trudny temat, czyta się szybko. Chciałam czytać i jednocześnie przestać. Czułam jakiś taki wewnętrzny ból. I wciąż pytał się w myślach, dlaczego Ruth nie może niczego zmienić? Piękna fabuła, przeszywająca smutkiem, ale mimo wszystko dająca nadzieję, że ktoś obok nas jest i czuwa nad nami. Być może teraz śpiewa nam pieśń duszy albo krzyczy byśmy czegoś nie robili. Bądźmy czujni i miejmy otwarte serce. Nie jestem w stanie niczego więcej napisać. Zapraszam do przeczytania.

6 komentarzy:

  1. Rozejrzę się za tą pozycją

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i książka mnie zachwyciła. Mocno polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją na oku od jakiegoś czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiało melancholią. Sama myśl, że mógłby czuwać nade mną ktoś mi drogi, jest pokrzepiająca.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka ciekawa i zarazem bardzo smutna... Ale naprawdę warta przeczytania...

    OdpowiedzUsuń