Autor: Astrid Lindgren
Ilustracje: Ilon WiklandTytuł: Wiosna w Bullerbyn
Tłumaczenie: Anna Węgleńska
Miejsce i rok wydania: Poznań 2011
Wydawnictwo: Zakamarki
U
nas lato zadomowiło się na dobre. Ledwo zipię. Zresztą z tak wielkim brzuchem ledwo powłóczę nogami. Czas wakacji, urlopów i błogiego lenistwa
upływa szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Choć osobiście nie lubię lata, to
jednak cieszę się, że kiedy słońce świeci nam nad głowami trochę dłużej, to
stajemy się bardziej otwarci na świat i ludzi i mamy ochotę na działanie. W
każdym razie dziś chciałabym was zachęcić do przeczytania książki o grupie
przyjaciół z małego miasteczka, które chyba każdy z nas zna. Mam tu na myśli
Bullerbyn.
Astrid
Lindgren w jednym z wywiadów powiedziała, że nie ma zamiaru zostawać pisarką.
Jednak pewno razu w czasie zimy, upadła na lodzi i skręciła nogę i… zaczęła
pisać. Zaczęło się banalnie. W swoich książkach autorka nie moralizuje, nie
poucza, ale potrafi obserwować i z humorem opisywać zwykłą rzeczywistość.
Dzieci z Bullerbyn, to książka, która tkwi we mnie gdzieś bardzo głęboko i
porusza wrażliwe części mojej duszy i pozwala powrócić myślami do czasów
dzieciństwa. Dziś polecam z czystym sercem wesołą historię o małych bohaterach,
którym do szczęścia wystarczy kijek, sznurek i mała kałuża.
W
Bullerbyn nastała wiosna, więc pewnie się domyślacie, że po srogiej zimie
ciepłe powietrze działa na wszystkie dzieci pobudzająco. Lisa ze swoimi przyjaciółmi
spędza większość czasu na zabawach na dworze. Kerstin zrywa kwiatki, Brita i
Anna jeżdżą na drewnianym wózku, a potem urządziły sobie domek na łące. W końcu
wiosną właśnie takie rzeczy się robi, prawda? Chłopcy zajmowali się
zdecydowanie bardziej „chłopskimi” zabawami. Puszczali łódeczki z kory ( kto to
jeszcze robi w dzisiejszych czasach?), chodzą po ogrodzeniu albo skaczą z dachu
drewutni. Na wiosnę w Bullerbyn rodzi się dużo nowych zwierząt: cieląt,
prosiąt, jagniąt i kurcząt. Co jeszcze się wydarzy wiosną? Przeczytajcie
koniecznie.
Cudownie
proste i trochę w starym stylu, ilustracje uzupełniają treść. Mogłabym patrzeć
na uśmiechnięte buzie dzieci z Bullerbyn godzinami. Widać w nich prawdziwą
radość. Proste zabawy napędzają ich każdy dzień. Nie trzeba mieć ze sobą
komputera, stu gier i telefonu komórkowego. Wystarczą przyjaciele i wyobraźnia.
Polecam, nawet na letnie upały.