niedziela, 20 listopada 2011
Właśnie z rzeczywistości rodzi się najdziwniejsza baśń w świecie.
Autor: Hans Christian Andersen
Tytuł: Baśnie
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 141
Jak pięknie jest powrócić pamięcią do lat dziecinnych. Do spacerów po lesie, do zabawy lalkami, do maków polnych, do ciepłego mleka przed snem i przede wszystkim do bajek i baśni na dobry sen. Któż nie mógł lepiej nas utulić do snu niż H.Ch. Andersen?
Piękne wydanie od razu zachęca nas do przeczytania wszystkich baśni na raz. Ale nie bądźmy tak zachłanni. Ja lubię sobie dawkować emocje, które niewątpliwie uwalniają się podczas lektury. Jak pięknie jest znów przeczytać o krasnoludkach, które mieszkają z nami w naszych domach i strzegą naszego majątku. Są takimi niewidzialnymi duchami naszej wyobraźni. A Świniopasa pamiętacie? Księżniczkę na ziarnku grochu, Brzydkie kaczątko czy Słowika każdy z nas przechowuje gdzieś w swojej pamięci. Dla ciekawskich zdradzę, że Słowik był poświęcony słynnej piosenkarce ówczesnej Europy-Jenny Lind, którą Andersen zwykł nazywać szwedzkim słowikiem.
Baśnie te są fascynującą przygodą, którą należy przeżywać cały czas. Inaczej te same baśnie działały na naszą wyobraźnię jak byliśmy mali, a inaczej teraz, kiedy dopadła nas dorosłość. Piękne, klasyczne teksty są skarbnicą uniwersalnych wartości. Pomogą na pewno zrozumieć otaczający nas świat, zachowanie ludzi, potęgę przyjaźni oraz że bogactwo nie jest najważniejsze w życiu. Andersen nie był pierwszym, który pisał baśnie. Przed nim był we Francji Charles Perrault, nie wspominając już o słynnych braciach Grimm. Oni jednak tylko spisali baśnie ludowe. Natomiast Andersen jako pierwszy wykorzystał w baśniach własne pomysły i użył do tego potocznego, pełnego humoru stylu. Większość jego utworów odwoływała się do jego bolesnych doświadczeń. Brzydkie Kaczątko opowiadające o odrzuceniu.
Pozwólmy się przenieść w świat baśniowych wizji Andersena. w świat baśni, które przyniosły autorowi niewątpliwą sławę w całej Europie. Także sama postać autora budziła zainteresowanie, ciekawość i czasami zakłopotanie. Razu pewnego Andersen odwiedził swojego przyjaciela K.Dickensa. Nie zauważył jednak, że jego nadmierna koncentracja na samym sobie i przedłużający się pobyt, denerwuje Dickensa. Wszystko niestety zakończyło się zerwaniem przyjaźni, a po wyjeździe gospodarz wywiesił taką karteczkę:
Hans Andersen spał w tym pokoju przez pięć tygodni, co dla mojej rodziny było wiecznością
Andersen był wielką indywidualnością. Miał kompleksy związane ze swoim wyglądem, bał się psów, a lękając się pogrzebania żywcem, zostawiał na stoliku nocnym kartkę: "Tylko się wydaje, że umarłem". Odsyłam więc do czytania.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Zielona Sowa. Bardzo dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam baśnie Andersena, mimo, że jestem już dorosła.
OdpowiedzUsuńKsiążka, z której się nie wyrasta :)
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie. Idę szukac, choc mam już twa tomy baśni tego pisarza...
OdpowiedzUsuńBaśnie kultowe już, można rzec. Ale pamiętam, że gdy sięgnęłam po nie w wieku lat nastu, przygnębiły mnie. Stokrotka, która umiera, czy wyrzucona na śmietnik zużyta choinka. Pamiętam to do dziś, choć raczej jako coś smutnego niż z sympatią.
OdpowiedzUsuńEdyto masz rację. Niektóre baśnie rzeczywiście są bardzo smutne.
OdpowiedzUsuńOoo ja mam w domu swój egzemplarz tych Baśni z dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuńAch Baśnie Andersena... Uwielbiam ;D
OdpowiedzUsuń