poniedziałek, 7 listopada 2011

Ostatnia i jedyna strata: mój lęk.


Autor: Bettina Belitz
Tytuł: Pożeracz snów
Wydawnictwo: Znak emotikon
Liczba stron: 507


Ja i fantastyka? O nie! To dwa różne światy . Nie wiem dlaczego, ale jakoś wszystko, co tylko trochę wykraczało poza świat rzeczywisty od razu dyskwalifikowałam. Nie starałam się nawet choć odrobinkę wgłębić w ten inny świat. Nie i już. Zresztą moja wyobraźnia od początku była uwikłana w poezję. Zaczytywałam się Szymborską, Tuwimem i moim ukochanym Norwidem. Po prostu na pewnym etapie mojego życia do rozwijania wyobraźni potrzebowałam tylko poezji. Potem zaczęłam podążać ścieżką kryminalnych zagadek, niewyjaśnionych morderstw. Rozpoczęła się era kryminałów. Aż nadszedł czas, by zasmakować tak delikatnie, bez wielkiego bum, w literaturze fantastycznej.

Pewnie nie jeden wytrawny czytelnik, powie że Pożeracz snów żadną fantastyką nie jest. Dla mnie już jest. Poznajemy młodą bohaterkę Ellie, jej rodziców, koleżanki, tajemniczego jeźdźca bez głowy (o! i tu mamy coś czego wcześniej nie akceptowałam), Colina, jej sny…Śnimy co noc, zagłębiamy się i otulamy wspaniałymi snami, które dają nam nadzieję, pozytywną energię, podsuwają rozwiązania trudnych sytuacji. Jednak co by się stało, gdyby te wszystkie dobre i bajeczne sny ktoś nam skradał co noc? Co by się stało, gdybyśmy zatracili poczucie tego co rzeczywiste i tego co nierzeczywiste, tego co jest, a tego co tylko sobie wyobrażamy? Sen życiem, życie snem… Gdzie jest prawda? Ellie zmaga się z podobnym problemem. Ktoś wkrada się jej sny, obdziera ją z nich, przez co staje się apatyczna i ciągle zmęczona. Musze przyznać, że właśnie te momenty ciągłego i nagłego zasypiania naszej bohaterki bardzo mnie denerwowały. Ale w końcu nie musi mi się wszystko podobać. Ellie nie wie komu może zaufać. Dowiaduje się niesamowitych informacji o swoim ojcu. Jakich? Trzeba przeczytać. Oczywiście w takich powieściach nie może zabraknąć miłości. I jest też miłość, która rodzi się powoli. Miłość, której ciężko jest połączyć dwoje zakochanych Ellie i Colina. Miłość niebezpieczna, a jednocześnie pełna poświęcenia i odwagi. Autorka oprowadza nas po tym tajemniczym świecie pożeraczy snów w sposób, powiedziałabym nawet, że bardzo subtelny i delikatny. Akcja rozgrywa się powoli. Wyczuwamy pewne napięcie, ale jest ono dawkowane w odpowiednich ilościach. Nie mamy tutaj nagłych zwrotów akcji, nie ma dynamizmu, zawikłanej fabuły. Nie zdradzam specjalnie szczegółów fabularnych, bo chciałabym po prostu zachęcić do przeczytania. Choć pewnie już każdy ma ta czytelniczą przygodę już za sobą. A teraz idę spać. Oby tylko nikt nie wkradał się do moich snów. Wtedy może zdarzyć się wszystko i poezja, i dramat, i fantastyka, i kryminał…Dobranoc.

9 komentarzy:

  1. Ja już dawno zakochałam się w okładce i przychylnych recenzjach. Chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy książka pojawiła się na rynku, wariowałam za nią, tym bardziej że w necie pojawiały się same dobre recenzje. Kiedy już upolowałam książkę to przeżyłam rozczarowanie, początek nijaki i schematyczny, koniec ciut lepszy, ale szału nie było, cóż zdarza się i tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie ta książka ciekawi i od dawna chce ją przeczytać,ale póki co nie miałam okazji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę czytałam i mi się podobała. I ta świetna okładka:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka tez mnie zafascynowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę czytałam i podobała mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. po wielu pozytywnych recenzjach zakupiłam sobie jeden egzemplarz, który spokojnie sobie czeka na półeczce na swoją kolej :) mam nadzieję, że niedługo się do niego dobiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ją niedawno i nawet mi się podobała, ale do ulubionych bym jej nie zaliczyła.

    OdpowiedzUsuń