czwartek, 15 listopada 2012

Binta szaleje




Autor: Eva Susso
Ilustracje: Benjamin Chaud
Tytuł: Binta tańczy
Wydawnictwo: Zakamarki
Liczba stron: 28

I w końcu u mnie pojawiła się Binta i jej rodzinka. Tyle już się o nich naczytałam, o ich fenomenie oddziaływania na najmłodszych czytelników, że sama musiałam sprawdzić na swoim dziecku, o co tu chodzi. Z przykrością stwierdzam, że córka Binty nie polubiła, ale jeszcze nic straconego. Po jakimś czasie wraca do starych książek. Zobaczymy jak to będzie dalej.

Binta jest małą, trochę zwariowaną dziewczynką. Rodzinka trochę niezwykła. Imiona dzieci już na samym początku bardzo mnie rozbawiły: Babo, Lalo, Ajsza. Tylko imion rodziców niestety nie znamy. Proste zdania, trochę wzorowane na dziecięcych pierwszych słowach i zdaniach tworzą całą treść tej krótkiej książeczki. Dwie pierwsze strony przerzuciłam w ekspresowym tempie i w myślach zadałam sobie tylko pytanie: ale o co tu chodzi? Dopiero dalej zrozumiałam. Pierwszą rolę w tej króciutkiej książeczce odgrywa ruch. Wszystkie sytuacje są bardzo dynamiczne, w każdej chwili coś ciekawego się dzieje. Na podwórku starsza siostra Ajsza goni Babo, obok mama czesze Lalo, a po trawie biega kura. Tata gra na bębnie, ma nawet dwójkę słuchaczy. Każdy coś robi, istny rozgardiasz. Aż w końcu pada pytanie: gdzie jest Binta? No właśnie, gdzie ona się podziała? Binta pojawia się w drzwiach domu z wiankiem z kwiatów na głowie. Wygląda prześlicznie, nawet pies z kurą to zauważyli. I w tym momencie rozpoczyna się istne szaleństwo. Tata gra na bębnie, nawet Lalo gra na bębnie. Wszędzie słychać pom pom pom, pam pam pam, pim pim pim. Mama tańczy tam tam tam, Ajsza tańczy tak tak tak, Binta tańczy tin tin tin. Zewsząd tryska radość i optymizm. A kiedy nadchodzi wieczór wszystkie grzeczne i zmęczone dzieci idą spać.

Powiem, że ta książeczka jest bardzo, bardzo dziwna, ale osobiście bardzo pozytywnie ją odebrałam. Chociaż moja córka ma całkiem inne zdanie o niej i kiedy tylko ją widzi, to krzyczy nie! nie! nie! A moja buzia mówi tak ,tak, tak.

12 komentarzy:

  1. Zauważyłam, że mój wnuczek uwielbia książeczki tylko te, które już zna. Do nowych musi się przekonać. Ale on ma dopiero półtora roku:)Śledzę jednak Twoje książeczki, żeby wyłowić te najwartościowsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córeczka,tez ma półtora roku. Ostatnio ciągle musimy ogladać ksiązkę o zwierzątkach. Mamo konie-na to hasło zrywam się i biegnę po książkę :)

      Usuń
  2. Znam Bintę tylko ze słyszenia i też jestem ciekawa tej, podobno fenomenalnej, książeczki. Kupować raczej nie będę, ale jak trafię na nią w bibliotece, na pewno przetransportuję do domu:)
    Mam zaufanie do Zakamarków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez ufam Zakamarkom,ale z tą ksiązką było trochę inaczej.

      Usuń
  3. Moje dziecię ostatnio dostało Bintę ale wcześniej miała do czynienia z 'Lalo gra na bębnie'. Też się naczytałam bardzo pozytynych recenzji o Bincie... i niestety Binta u nas szału nie zrobiła. Przyznam szczerze że o wiele ciekawszy jest Lalo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To muszę sprawdzić Lalo. Ale chyba ogólnie te książki są chyba przereklamowane.

      Usuń
  4. Z kolei ulubioną moich dzieci jest "Babo chce" i rodzina dzików.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maksio ma jedną książkę ze zwierzątkami. Naciska guzik ...wyskakuje krowa i muczy. Maksio boi się tej książki...i też mówi nie, nie,nie...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach przed książkami. Niektóre dzwiękowe książki rzeczywiści moga przestraszyć.

      Usuń