niedziela, 9 września 2012

Coś słodkiego bez pieczenia

Autor: z niemieckiego przełożyła Urszula Kostrzyńska
Tytuł: Ciasta bez pieczenia od A do Z.
Wydawnictwo: Weltbild
Liczba stron: 320



Ciasta: sztuk 4
Ciasteczka: sztuk 300
Ilość książek kucharskich: 2
Jajka: sztuk 30
Osoby konsumujące: dwie i pół (ja, mąż i córka )
Pytanie: kto to wszystko zje?
Odpowiedź: my

Tak się zaczęła moja przygoda z nową książką Ciasta bez pieczenia. Niestety mam świra i nie potrafię zrobić jednego małego ciasta, kilku ciasteczek. Piekę, jakbym miała gościć u siebie pielgrzymkę albo pluton wojska. Na to chyba nie ma lekarstwa. Jeśli coś wiecie, to proszę o informację, może jest dla mnie jeszcze jakaś szansa. W każdym razie kiedy tylko dostaję kolejną książkę kucharską, którą mam zrecenzować, to warunkiem koniecznym jest wypróbowanie przynajmniej kilku przepisów w niej zawartych. Inaczej nie mam pewności, czy przepisy są prawdziwe. Pisząc prawdziwe, chodzi mi o to, czy są dobrane odpowiednie proporcje składników. Niestety czasem (w niektórych ksiazkach kucharskich) zdarza się, że proporcje są dziwnie rozdrobnione np.: 13 gram mąki, 12 gram cukru, pół łyżeczki mleka. Choćby nie wiem co, z takich składników nic dobrego nie wyjdzie. Takim książkom nie ufam.

Kiedy tylko otworzyłam książkę oczywiście zaczęłam przeglądać ilustracje, które są po prostu niesamowite i bardzo realistyczne. Sprawiają wrażenie doskonałych i przede wszystkim możliwych do wykonania. Muszę się przyznać bez bicia, że uwielbiam piec ciasta, ciasteczka, po prostu uwielbiam babrać się w mące, mieszać, kręcić, ubijać. W czasie wakacji, kiedy upały nam doskwierają włączanie piekarnika nie jest najlepszym rozwiązaniem. Warto więc sięgnąć po przepisy z tej książki i wypróbować słodkość, która nie będzie wymagała korzystania z energii elektrycznej. Wystarczą świeże owoce, pokruszone herbatniki, roztopiona czekolada, śmietana, płatki owsiane, kolorowe galaretki, biszkopty, żelatyna, jogurt, jajka, mleko. Sami widzicie, że nie są to jakieś wyszukane składniki, które ciężko zdobyć, a wręcz przeciwnie, wszystkie są łatwo dostępne i w każdym domu można je znaleźć, nie tylko od święta. Książka jest skarbnicą pomysłów, z której może korzystać każda pani domu.

Struktura przepisów jest bardzo prosta i przede wszystkim przejrzysta. Na samej górze znajduje nazwa ciasta, poniżej wartość kaloryczna (jakby ktoś liczył kalorie jedząc ciasto), potem podane są składniki (w zależności od rodzaju ciasta) na spód, na nadzienie, na wypełnienie, na obłożenie, na polewę, na krem, do nasączenia, do dekoracji. Oprócz tego podany jest także orientacyjny czas przygotowania. Jednak nie sugerowałabym się tym, bo wiadomo, że każdy wszystko robi w swoim tempie. Ja delektuję się długimi przygotowaniami. Jeśli wszystkie składniki już przygotujecie, to potem krok po kroku są opisane wszystkie kolejne ruchy. Język prosty i rzeczowy. Nie ma szans, żeby coś było niezrozumiałe. Na końcu niektórych przepisów znajdują się rady lub wskazówki. Warto więc na początku najpierw przeczytać cały przepis, żeby potem nie było zaskoczenia. Zdjęcia wszystkich ciast są dość dużych rozmiarów i zajmują jedną stronę, czasem jednak kiedy opis przygotowania ciasta jest dłuższy, zdjęcie jest mniejsze. Na samym końcu znajduje się spis wszystkich ciast, która ułatwia szybsze wyszukanie interesującego nas ciasta.

Zachęcam Was do zajrzenia do tej książki. Nie musicie od razu robić kilku na raz, no chyba, że jest ktoś wśród Was tak samo szalony, jak ja. Smacznego.


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Świat Książki.


12 komentarzy:

  1. Wiesz, ja tych proporcji nie zauważyłam... może dlatego, że mam w swoim "przepaśniku" taką ściągę - ile się mieści w szklance: mąki, cukru, ryżu, kaszy itp.
    Być może też zdjęcia zawarte w książce przyćmiły mi jasność myślenia :p
    Zamówiłam nawet resztę książek z serii i noszę je nawet do pracy by nacieszyć swe "głodne" oczy.
    Już niedługo pojawią się recenzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu,trochę zamotałam z tymi proporcjami,bo tej książce tego nie ma,tylko w innych kucharskich. A samymi ilustracjami rzeczywiście można się zachwycać.Ja też będę zbierać całą serię.

      Usuń
  2. Oj, ciasta BEZ pieczenia, to jest to co uwielbiam:)
    BO:
    Nigdy nie zrobi się zakalec:)
    I nigdy nie muszę się zastanawiać, czy już wyjąć z tego piekarnika, czy nie:)

    Muszę ją sobie kupić koniecznie;) Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście,nawet o tym nie pomyślałam. Takie ciasta ułatwiają pracę w kuchni. A wybór jest imponujący.

      Usuń
  3. no to narobiłam sobie smaku... dobrze, że mój mąż nie widzi tej książki, bo to straszny łasuch :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilustracje są naprawdę wspaniałe,aż chciałoby się je zjeść.

      Usuń
  4. Smakowita książka :D Zgłaszam swoją kandydaturę na testera cast, które będziesz przygotowywać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wszelakie słodkości - zarówno gotować, piec, przygotowywać, jak i konsumować, dlatego z chęcią sięgnę po tę pozycję - dobrze mieć takie tytuły na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo dobrze. Samymi ilustracjami mozna się nacieszyc.

      Usuń
  6. Uwielbiam przeglądać książki kucharskie i zastanawiać się co mogłabym dziś wypróbować. Ta ciasteczkowa publikacja wydaje się być stworzona dla mnie i mojego Tymka, bo mamy ostatnio manię robienia słodkości.
    A wiesz, że u mnie dziś też kulinarnie. Właśnie piszę recenzję "Zwykłej książki kucharskiej"
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ostatnio dostała ksiązkę na przepisy z kaszy i ryżu. Jestem zachwycona,bo nie wiedziałam, że tyle znakomitych słodkości można z tego zrobić. Jak przetestuje kilka przepisów, to Ci podeślę te ciekawsze :)

      Usuń