Autor: Izabela Jung
Tytuł: Chuliganka
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 288
Literaturę polską uwielbiam od
zawsze i jeśli tylko mam możliwość, to sięgam po literaturę polskich autorów.
Cieszę się, że coraz więcej wydaje się książek polskich autorów, bo chwilami w
całym tym światku wydawniczym wydawało mi się, że polska literatura spychana
jest boczny plan, a wypiera ją literatura skandynawska, angielska czy
amerykańska. Po debiut Izabeli Jung sięgnęłam z wielką chęcią i z wypiekami na
twarzy. Co prawda zawsze do debiutów podchodzę z lekką rezerwą, bo w sumie
nigdy nie wiemy, czy nie trafimy na kolejne grafomańskie czytadło. Powiem
szczerze, że mimo dobrych chęci, zapału i pozytywnego nastawienia Chuliganka
nie zdobyła mojego serca. No niby pomysł na całą książkę był sensowny, to
jednak strona językowa po prostu fatalna.
Ewa jest spełnioną kobietą po
trzydziestce. Ma męża (niestety niezbyt wspaniałego) oraz dwójkę dzieci. Choć
nie potrafiłam od razu rozgryźć ile tych dzieci ma naprawdę. Jakoś we wszystkim
trudno było mi się połapać. Teraz już nie wiem, czy było to wynikiem mojego
ciążowego zmiennego samopoczucia, czy po prostu autorka trochę zagmatwała
treść. Wróćmy do Ewy. Można powiedzieć, że jest kobietą spełnioną, bo oprócz rodziny,
pracuje w zawodzie, który wykonuje dla własnej przyjemności, a nie dla
pieniędzy. Nie potrafię wam jednak napisać, czym konkretnie zajmuje się
bohaterka. W trakcie czytania dowiadujemy się, że jednak jej życie nie jest
zbyt kolorowe. Niestety autorka zbyt mało miejsca poświęciła relacjom Ewy z
mężem. Nie wiemy tak naprawdę, dlaczego między małżonkami źle się układa.
Autorka wciąż powtarza jedno zdanie, że mąż Ewy więcej czasu spędza w pracy niż
w domu. Ale co było przyczyną takiej sytuacji i co do tego doprowadziło? Tego
niestety czytelnik się dowiaduje. W każdym razie czekałam na wątek miłości,
zakochania i pożądania, bo w końcu o tym przeczytałam już na okładce. Miłość niespotykana
i zaskakująca, która pojawiła się w domu Ewy była dla mnie nadzieją. I muszę
powiedzieć, że bardzo spodobał mi pomysł Izabeli Jung na nową miłość Ewy do
człowieka z innej kultury. W końcu zakochanie się w obcokrajowcu nie jest
niczym nadzwyczajnym, jednak miłość do Czeczena może nas zaskoczyć. Tak się składa,
że Ewa remontuje dom, który remontuje ekipa składająca się właśnie głównie z
Czeczenów. Wśród nich dostrzega trochę nieśmiałego Zeliema, który studiuje w
Polsce. Dostrzega w jego oczach pewną tajemnicę… Czy Ewa odważy się, żeby
przekreślić swoje małżeństwo, zapomnieć o rodzinie? Czy odda się objęcia
młodszego od siebie Czeczeńca? Jeśli znajdziecie chwilę czasu w te jesienne
wieczory, to możecie zerknąć.
Tak jak wspomniałam wcześniej,
autorce brakuje pewnego poczucia stylistycznego. Jednak ma w sobie potencjał i
na pewno znakomite pomysły. Nad warsztatem pisarskim jednak musi jeszcze
popracować.
Na chwilę obecną jestem dosłownie zawalona książkami, więc nic nowego na listę nie wpisuję - chyba że jest super ekstra. Omawiany przez Ciebie tytuł zostawię sobie na kiedyś, kiedyś może. :)
OdpowiedzUsuńPs. Księżniczkę z lodu już mam za sobą - wypadła bardzo dobrze - recenzja była w październiku :) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
Widocznie przegapiłam :)
UsuńMnie ta książka zupełnie nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńMnie też, a nawet była przerażona głupotą bohaterki... Pozdrawiam :)
Usuń