Autor: Iwona Chmielewska
Tytuł: Cztery zwykłe miski
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-61488-29-3
Liczba stron: 48
Wydawnictwo: Format
Toruń
dotychczas kojarzył mi się z piernikami, no cóż, takie mało oryginalne
skojarzenie. Większy jednak miałam problem, by powiedzieć z czym (albo z kim)
kojarzy mi się Korea Południowa. Powiem Wam, że musiałam intensywnie pomyśleć.
W końcu wymyśliłam, że jak Korea Poł., to Kim Dong Il, Kim De Zdung, masakra w
Kwangju ( no dobra przyznaję, nie ja na to wpadłam tylko mój brat historyk). I
to byłoby na tyle. Dopiero kiedy książka Cztery
zwykłe miski wpadła w moje ręce uświadomiłam sobie, że Korea Południowa
kojarzy mi się z toruńską artystką Iwoną Chmielewską, która na drugim końcu
świata jest bardziej popularna niż w rodzimej Polsce. Zadziwiające, prawda? A
jednak to właśnie w Korei Chmielewska wydała kilkanaście swoich książek
obrazkowych tzw. picture books. Oprócz tego jej publikacje ukazały się także w
Japonii, Chinach, Meksyku, w Portugali czy na Tajwanie. Ubolewam, że wciąż tak
mało jej książek jest nam dane podziwiać. Taka artystka magiczna, która obrazem
potrafi powiedzieć więcej niż słowami. Przecież to bardzo cenna umiejętność.
Tak mała popularność być może wynika z faktu, że książka obrazkowa nie jest tak
rozpowszechniona w Polsce. Bo czym właściwie jest picture book?
Większość badaczy opiera się na definicji Barbary
Bader, która prowadziła badania nad amerykańską książką obrazkową. Według niej
(książka obrazkowa picturebook) jest
tekstem, ilustracjami i całościowym projektem; może być wykonana ręcznie albo
stanowić komercyjny produkt; jest społecznym, kulturowym i historycznym
dokumentem, a przede wszystkim jest doświadczeniem dla dziecka. Jako forma sztuki zależy od współbrzmienia
obrazów i słów pokazywanych symultanicznie w każdej rozkładówce i dramatyzmu
przewracania stron. Książka obrazkowa we właściwy sobie sposób ma
nieograniczone możliwości. Książka obrazkowa dla mnie osobiście, to takie małe
dzieło sztuki, w którym dochodzi do interakcji słowa i obrazu. Mamy tekst
pisany i obraz, które sprawiają, że instrukcja czytania wcale nie jest taka
prosta. Obraz zawsze mówi nam więcej i każdemu może mówić trochę różne rzeczy.
Słowo zawsze jest tylko dodatkiem, ale dodatkiem koniecznym. Na całym świecie
picture book jest bardzo popularna, u nas, w Polsce natomiast ciężko ją nawet
zaklasyfikować. Iwona Chmielewska w wywiadzie, który przeprowadziła Elżbieta
Kruszyńska, na pytanie, po czym rozpoznać książkę obrazkową, jakie są jej cechy
gatunkowe, odpowiada:
W
Polsce – w przeciwieństwie do innych krajów – nie ma opracowań teoretycznych na
temat picture book. Trudno też
jednoznacznie stwierdzić, kto ma się zajmować jej badaniem: czy
literaturoznawcy, czy artyści plastycy, a może kulturoznawcy, historycy sztuki,
czy też pedagodzy (z uwagi na ich przesłanie wychowawcze). Picture book jako
materiał daje wiele możliwości i otwiera przeróżne ścieżki badawcze. Jest to
książka ikonolingwistyczna, w której tekst i obraz pełnią zwykle równorzędną
rolę. Czasem wiodącą funkcję pełni obraz, zaś krótki, kilkuzdaniowy tekst jest
właściwie pretekstem do zbudowania opowieści na podstawie obrazu. Tekst nie może być zbyt „pokazujący”. Jeśli szczegółowo opiszesz
sytuację, to co pokażesz na obrazie? Tekst trzeba ociosać ze zbędnych słów,
maksymalnie go uprościć, a słowa, których nie ma, pokazać na obrazie. Tekst w
picture book jest bez obrazu w pewnym stopniu nie do odczytania, nie
funkcjonuje autonomicznie, ponieważ rozwiązanie opowieści znajdujemy dopiero w
obrazie. Podobnie z obrazem – sam jest niepełny. Dopiero związek tych dwóch
płaszczyzn, spójność obrazu i tekstu daje nam picture book.
Każdy z nas na
swój sposób będzie odbierał taką książkę. Nie chciałabym nikomu sugerować,
jakie widzenie jest poprawne. Mam nadzieję, że zachęciłam Was byście sięgnęli
po Cztery zwykłe miski.
Książkę można napisać
naprawdę o wszystkim i chyba nic mnie już nie zaskoczy w literaturze
dziecięcej. Jednak kiedy spoglądam na książki Iwony Chmielewskiej wciąż
niedowierzam, że można wymyślić, coś tak ciekawego, prostego i magicznego
jednocześnie. Cztery zwykłe miski są na początku po prostu czterema zwykłymi
miskami, ale już na kolejnych stronach przemieniają się w parasole, okulary
przeciwsłoneczne, wiatraczek, żółwie skorupy, księżyc, zegar, biedronkę…Cztery
miski w rękach artysty otwierają szereg możliwości ich zastosowania. Wystarczy
odrobina wyobraźni. Jednak mimo oszczędnego tekstu i okrojonych ilustracji
książka wzbudza zachwyt i tak naprawdę mnoży (przynajmniej w mojej głowie)
nieskończone interpretacje i domysły. Uwielbiam książki, które zmuszają do
myślenia. Do stworzenia tej książki zostały wykorzystane niepotrzebne nikomu
papiery i stare książki z biblioteki. Iwona Chmielewska próbuje zwrócić naszą
uwagę na wszystkie przedmioty, które posiadamy, o które się wciąż staramy. A
czasami zapominamy o tym co mamy… Przecież gdzieś obok nas ktoś może nie mieć
niczego lub zdecydowanie mniej. Warto przeczytać, obejrzeć, pomyśleć,
zastanowić się i wyciągnąć wnioski. Polecam z całego serca.
Zapraszam także na stronę motyle książkowe, na której znajdziecie same perełki.
Dopisuję tytuł do listy "Patryczkowej":))
OdpowiedzUsuńLista się wydłuża :)
UsuńBa! Mogę powiedzieć, że Iwona Chmielewska jest nawet kiepsko znana w samym Toruniu, gdzie artystkę można spotkać przecież na ulicy...chociaż nie powiem instytucje kulturalne starają się tutaj przypomnieć mieszkańcom, że mamy taki skarb u siebie:) pytanie tylko ile osób jest tym poznaniem zainteresowana...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ciężko jest z tym. Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni.
UsuńTo rzeczywiście przykre, że tyle książek ukazało się w Azji, a w Polsce zaledwie kilka. Jednak to się wyraźnie zmienia i jestem optymistycznie nastawiona :)
OdpowiedzUsuńO tak, trzeba być optymistą :)
Usuń