poniedziałek, 24 października 2011

Emma Donoghue, „Pokój”


Emma Donoghue, „Pokój”

Okryć szczelnie kloszem, otulić bezpieczeństwem, uchronić przed błędami, wojnami, smutkami, zanieczyszczonym powietrzem, palącym słońcem, ludzką niegodziwością i brutalnością, hałasem, burzami, cyklonami, morderstwami, więzieniami…Każda matka chciałaby obronić własne dziecko przed złem tego świata. Zamknąć i dmuchać i chuchać na dziecko. Niestety w naszych czasach jest to niemożliwe. prędzej czy później każdy musi zderzyć się z rzeczywistością.
Historia Jacka jest przejmująca i bolesna. Jego całym światem jest Pokój, w którym się urodził, egzystuje wraz z matką. Nie zna świata, nie wie, że istnieje coś poza Pokojem. Czy to jest dobre? Dla mamy Jacka Pokój jest więzieniem, miejscem lęku, strachu, ale też miejsce radości i miłości, do syna.
Tysiące zabaw, piosenek, codzienne ćwiczenia, rozmowy, spanie w szafie, te wszystkie rzeczy składają się na codzienność lub raczej niezwykłość. Wszystko dzieje się na kilku metrach kwadratowych. Ten mały świat stworzony przez tyrana, w końcu przestaje wystarczać. Jack jest ciekawy, zadaje wciąż wiele pytań. Nie da się go dłużej oszukiwać.
Język dziecka wiedzie nas subtelnie, naturalnie i szczerze, do rozwiązania. Szczęśliwego? Potrzebnego? Samemu trzeba sobie odpowiedzieć na te pytania. Fabułę tworzą słowa, słowa tworzą zdania, zdania tworzą ból i ucisk w sercu. Czy takie życie jest możliwe? Zachęcam do przeczytania!

3 komentarze: