Autor:
Maurice Sendak
Ilustracje:
Maurice SendakTytuł: Tam, gdzie żyją dzikie stwory
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 40
Gdyby
moja córka żyła w czasach kiedy po raz pierwszy książka się ukazała, to byłaby
w siódmym niebie. Nie znam nikogo, kto tak jak ona, uwielbia się bać, a
wieczorami musze opowiadać bajki o potworach, dzikach i sikających wróżkach. Kiedy
w 1963 roku w Stanach Zjednoczonych ukazała się książka nie spotkała się
wielkim zainteresowaniem. Nie! Źle napisałam, zainteresowanie wokół siebie
wywoływała, jednak zewsząd zbierała negatywne opinie i recenzje. W końcu Sendak
zaproponował zupełnie nową jakość, która przełamywała pewien utarty schemat
bohatera dla dzieci, którym była Myszka
Miki czy Kaczor Donald. Nie da się ukryć, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych
ubiegłego wieku królowały postacie wykreowane przez Diney’a. A co zaproponował
Sendak? Ponure i straszne ilustracje, które kompletnie nie wpisywały się w
utarty schemat kolorowych i słodkich obrazeczków. Jednak współcześni autorzy
zaczęli się zastanawiać i dywagować, że może Sendak ma rację i należy zacząć
dzieci oswajać ze wszystkimi emocjami, a w szczególności z tymi złymi. Nic więc
dziwnego, że po pewnym czasie książka została okrzykniętą i uznana za jedną z
najważniejszych książek obrazkowych. Jednak sami musicie się przekonać.
Być
może na dzisiejszych czytelnikach książka nie zrobi wrażenia i przejdą obok
niej obojętnie. Być może zachwyca się ilustracjami, które w końcu pokazują
prawdę, emocje, które tkwią w każdym z nas. Strachy i lęki, które w końcu
towarzyszą nam od najmłodszych lat. Zapraszam was na wędrówkę z Maxem. Wędrówkę
w świat wyobraźni, która przecież nie raz ratowała nas z opresji albo wręcz
przeciwnie, płatała nam figle i tworzyła potwory w szafie i straszydła
podłóżkowe. Max to psotnik i rozrabiaka.
Przebrany za wilka wyczyniał jedną psotę za drugą. A to straszył biednego psa,
a to budował namiot i wbijał prawdziwe gwoździe w ścianę. W końcu mama nie
wytrzymała i wysłała Maxa do łóżka, a co najgorsze bez kolacji. Max wcale się
jednak tym nie przejął i powoli powoluśku w jego pokoju zaczęły rosnąć drzewa.
Prawdziwe drzewa! Las tworzył się na jego oczach, a ściany otworzyły przed nim
cały świat, w który bez zastanowienia Max wszedł. I pożeglował łódką tam gdzie
żyją dzikie stwory. Stwory nie były jednak przyjaźnie nastawione wobec
przybysza i zaczęły ryczeć i krzyczeć. Jednak Max okazał się najprawdziwszym
dzikusem i bez problemów poradził sobie z gromadą potworów i straszydeł. I rozpoczęły
się dzikie harce. Jednak nawet najdziksze wybryki mają swój koniec i po pewnym
czasie Max najzwyczajniej w świecie zatęsknił za domem, za mamą… I jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniósł się do swojego pokoju, a tam na
stoliku czekała na niego smaczna kolacja.
Znakomita
książka, która bez ogródek pokazuje negatywne emocje złości i buntu, które
tkwią w każdym dziecku. Cieszę się, że Sendak poruszył w tamtych czasach ten
temat. Pokazał, że takie zachowanie jest normalne, że trzeba się zmierzyć z
tymi emocjami, choć nie jest to łatwe zadanie. Często właśnie wyobraźnia może
nam w tym pomóc i oswoić się ze złością i zrozumieć choć trochę ten młodzieńczy
bunt. Ilustracje Sendaka wciąż zachwycają i to one są tutaj najważniejsze. One
mówią więcej niż słowa, które zostały okrojone do minimum. Ilustracje
uzupełniają tekst, dopowiadają i tworzą wokół siebie aurę tajemniczości. I
tylko troszeczkę przerażają. Polecam.
A niebawem na blogu...
A niebawem na blogu...
Ciekawe lektury :)
OdpowiedzUsuńOprócz dziecięcego stosika jeszcze mam swój osobisty :) trochę większy
UsuńTroszkę straszne są te ilustracje - momentami naprawdę drapieżne.
OdpowiedzUsuńA co się działo 50 lat temu :)
Usuńsmakowite kąski :)
OdpowiedzUsuńNo ba! ajciekawsze to jak zwykle nowe kąski od Wydawnictwa Tako.
UsuńKsiążka niesamowita, robi duże wrażenie, a pewnie jeszcze większe robiła wtedy, gdy tematy tabu były szerzej zakrojone.
OdpowiedzUsuńA widzę, że i Wy macie wielki stos do pokazania - my też, tylko czasu jakoś nie mamy ;-)
I koniecznie, koniecznie opowiedz nam bajkę o sikających wróżkach!
Marpil, nie prowokuj :) te wróżki to taka nasza wspólna bajka. Powiem w zaufaniu,że sikają po ścianach :) To chyba mój pierwszy stos książek na blogu. Nie ma tego w zwyczaju i nie chce mi się tych książke układać w stos. Lenistwo wychodzi.
UsuńBardzo chciałam ją kupić, ale Jeremi (lat prawie trzy) przeżywa teraz lęk przed potworami i unika wszelakich książek z takowymi bestiami. Zastanawiam się, czy ta zadziałałaby terapeutycznie, czy wręcz przeciwnie... Stosisko robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuń