środa, 18 czerwca 2014

Tam, gdzie ... wyobraźnia rządzi! + stos


 
 
Autor: Maurice Sendak
Ilustracje: Maurice Sendak
Tytuł: Tam, gdzie żyją dzikie stwory
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 40




 

Gdyby moja córka żyła w czasach kiedy po raz pierwszy książka się ukazała, to byłaby w siódmym niebie. Nie znam nikogo, kto tak jak ona, uwielbia się bać, a wieczorami musze opowiadać bajki o potworach, dzikach i sikających wróżkach. Kiedy w 1963 roku w Stanach Zjednoczonych ukazała się książka nie spotkała się wielkim zainteresowaniem. Nie! Źle napisałam, zainteresowanie wokół siebie wywoływała, jednak zewsząd zbierała negatywne opinie i recenzje. W końcu Sendak zaproponował zupełnie nową jakość, która przełamywała pewien utarty schemat bohatera dla dzieci, którym  była Myszka Miki czy Kaczor Donald. Nie da się ukryć, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku królowały postacie wykreowane przez Diney’a. A co zaproponował Sendak? Ponure i straszne ilustracje, które kompletnie nie wpisywały się w utarty schemat kolorowych i słodkich obrazeczków. Jednak współcześni autorzy zaczęli się zastanawiać i dywagować, że może Sendak ma rację i należy zacząć dzieci oswajać ze wszystkimi emocjami, a w szczególności z tymi złymi. Nic więc dziwnego, że po pewnym czasie książka została okrzykniętą i uznana za jedną z najważniejszych książek obrazkowych. Jednak sami musicie się przekonać.
 
 
 

 
 

 
 

 
 

 
 

 

Być może na dzisiejszych czytelnikach książka nie zrobi wrażenia i przejdą obok niej obojętnie. Być może zachwyca się ilustracjami, które w końcu pokazują prawdę, emocje, które tkwią w każdym z nas. Strachy i lęki, które w końcu towarzyszą nam od najmłodszych lat. Zapraszam was na wędrówkę z Maxem. Wędrówkę w świat wyobraźni, która przecież nie raz ratowała nas z opresji albo wręcz przeciwnie, płatała nam figle i tworzyła potwory w szafie i straszydła podłóżkowe. Max to psotnik  i rozrabiaka. Przebrany za wilka wyczyniał jedną psotę za drugą. A to straszył biednego psa, a to budował namiot i wbijał prawdziwe gwoździe w ścianę. W końcu mama nie wytrzymała i wysłała Maxa do łóżka, a co najgorsze bez kolacji. Max wcale się jednak tym nie przejął i powoli powoluśku w jego pokoju zaczęły rosnąć drzewa. Prawdziwe drzewa! Las tworzył się na jego oczach, a ściany otworzyły przed nim cały świat, w który bez zastanowienia Max wszedł. I pożeglował łódką tam gdzie żyją dzikie stwory. Stwory nie były jednak przyjaźnie nastawione wobec przybysza i zaczęły ryczeć i krzyczeć. Jednak Max okazał się najprawdziwszym dzikusem i bez problemów poradził sobie z gromadą potworów i straszydeł. I rozpoczęły się dzikie harce. Jednak nawet najdziksze wybryki mają swój koniec i po pewnym czasie Max najzwyczajniej w świecie zatęsknił za domem, za mamą… I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniósł się do swojego pokoju, a tam na stoliku czekała na niego smaczna kolacja.
 
 






 

 

Znakomita książka, która bez ogródek pokazuje negatywne emocje złości i buntu, które tkwią w każdym dziecku. Cieszę się, że Sendak poruszył w tamtych czasach ten temat. Pokazał, że takie zachowanie jest normalne, że trzeba się zmierzyć z tymi emocjami, choć nie jest to łatwe zadanie. Często właśnie wyobraźnia może nam w tym pomóc i oswoić się ze złością i zrozumieć choć trochę ten młodzieńczy bunt. Ilustracje Sendaka wciąż zachwycają i to one są tutaj najważniejsze. One mówią więcej niż słowa, które zostały okrojone do minimum. Ilustracje uzupełniają tekst, dopowiadają i tworzą wokół siebie aurę tajemniczości. I tylko troszeczkę przerażają. Polecam.


A niebawem na blogu...

 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oprócz dziecięcego stosika jeszcze mam swój osobisty :) trochę większy

      Usuń
  2. Troszkę straszne są te ilustracje - momentami naprawdę drapieżne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. No ba! ajciekawsze to jak zwykle nowe kąski od Wydawnictwa Tako.

      Usuń
  4. Książka niesamowita, robi duże wrażenie, a pewnie jeszcze większe robiła wtedy, gdy tematy tabu były szerzej zakrojone.
    A widzę, że i Wy macie wielki stos do pokazania - my też, tylko czasu jakoś nie mamy ;-)
    I koniecznie, koniecznie opowiedz nam bajkę o sikających wróżkach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marpil, nie prowokuj :) te wróżki to taka nasza wspólna bajka. Powiem w zaufaniu,że sikają po ścianach :) To chyba mój pierwszy stos książek na blogu. Nie ma tego w zwyczaju i nie chce mi się tych książke układać w stos. Lenistwo wychodzi.

      Usuń
  5. Bardzo chciałam ją kupić, ale Jeremi (lat prawie trzy) przeżywa teraz lęk przed potworami i unika wszelakich książek z takowymi bestiami. Zastanawiam się, czy ta zadziałałaby terapeutycznie, czy wręcz przeciwnie... Stosisko robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń