środa, 4 grudnia 2013

KONKURS KSIĄŻKOWY!!!!

Z okazji Mikołajek szybki, szybciutki konkurs u mnie na blogu.

Wystarczy, że zgłosicie się pod tym postem i w kilku słowach, zdaniach napiszecie o Waszych ulubionych słodkościach. Może coś ciekawego i smacznego przygotowujecie na nadchodzące Święta? Możecie się podzielić ciekawym przepisem.

Nagrodą w konkursie jest książka Marka Bieńczyka.


Pisałam o niej TUTAJ. Myślę, że warto powalczyć. Zwycięzcę wyłonię w niedzielę 8 grudnia.

7 komentarzy:

  1. O "Księciu w cukierni" bardzo marzymy, więc oczywiście startujemy w konkursie, pisząc, że w zapachu ciasta drożdżowego zaklęta pieszczota naszego podniebienia, w soczystości jabłek z sypanej szarlotki Nasze smakowe wniebowzięcie, w podmuchu kakao z murzynka, mieszka Nasz niedzielny deser. Bo najlepsze jest najprostsze - zwykła/niezwykła drożdżówka, zwykły/niezwykły murzynek, zwykła/niezwykła szarlotka z jabłek zerwanych z drzewa przy domu moich drugich rodziców. Smaki dzieciństwa, wyczarowywane przez moją Babcie z tego, co było,a było niewiele, bo jajka, mleko, mąka. Gdy mam kilka chwil czasu, zebrane w pęczek, tworzę jakieś tiramisu, jakieś torty, jakieś wymyślne, zakręcone bułeczki, jakieś desery z mango i granatowe granity. Ale wtedy przychodzi do mnie mój Mąż i mówi - "upiecz ciasteczka owsiane, moje ulubione".

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkości do tej pory zawsze kojarzyły mi się z jabłkami.
    Szarlotka, jabłecznik, ciasto z jabłkami, tort jabłkowy - nieważna nazwa, ważne by było dużo jabłek i mało ciasta :-)
    W listopadzie jednak zmieniłam zdanie. Moja 9-letnia córka zrobiła zupełnie samodzielnie swoje pierwsze (w życiu) ciasteczka. I to jakie! Szwedzkie ciasteczka kokosowe. Mniam, pycha, delicje! Codziennie jadłam 2 ciasteczka do kawy codziennie się nimi zachwycałam! :-)
    Gdy się skończyły, zatęskniłam tak bardzo, jak chyba nigdy (w życiu) nie tęskniłam do żadnej potrawy. Córka obiecała, że zrobi następną partię. A ja chyba napiszę list do św. Mikołaja, żeby na gwiazdkę tęz zadbał o ciasteczka kokosowe dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o tych ciasteczkach można poczytać na moim blogu ;-)

      Usuń
  3. Aurelio, jak można mieć ulubione słodycze, gdy jest się fanem słodyczy w ogóle?! Czytając Twoje pytanie pomyślałam o czekoladzie - w tabliczkach: mlecznej, kawowej, nadziewanej, białej i jakiej tam jeszcze (byle bez orzechów laskowych), ale też o czekoladzie do picia, zwłaszcza takiej gęstej na gorąco - bananowej lub malinowej. Mhmmmm bajka! Aż mi ślinka cieknie. Zaczynając pisać komentarz pomyślałam o żelkach :) wszystkie rodzaje! Ale te z sokiem w środku - cudo! No... tylko teraz już myślę o cukierkach! Tradycyjnie wszystkich! Owocowych, mlecznych, toffi, krówkach, malaga, tiki-taki, kasztankach, michałkach, czekoladowych, landrynkach, iryskach, nadziewanych, z sokiem, z czekoladą, w czekoladzie. Absolutnie wszystkich! Pycha!
    Na święta nic nie przygotowuję, bo po pierwsze w tej kwestii jestem antytalent, a po drugie i tak idę do mamy na święta :) Liczę jednak na jakieś ciasto. Może się zlituje i zrobi mi cytrynowe? Kiedyś robiła pieguska i murzynka. Ja ostatnio szukam ciast z owocami, ale jak coś jest oblane czekoladą to bez względu na skład też będzie dobre :)
    Mhmmm ja chcę święta! I słodkości! I prezenty!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam słodkości pod każdą postacią. Idą święta więc na tapecie są pierniczki. Zrobiłam już jedną porcję, ale są takie pyszne, że już wiem, że muszę zrobić porcję nr 2 i nr 3. Skorzystałam z przepisu na "szybkie" pierniczki Doroty z mojewypieki.com Mogę je z czystym sumieniem polecić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasze ulubione słodkości to, niestety - wszystkie słodkości! Jakież to kłamstwo, że "z wiekiem się wyrasta" - ani trochę, ba, chyba to się u nas pogłębiło;) Staramy się "zdrowo" tę kwestię rozwiązywać, ale to eufemizm roku;) Zatem najczęściej są to sezamki albo chałwa, batoniki musli, no i domowe ciasta, które pieczemy raczej od wielkiego dzwonu. Bo wyznam szczerze - ciasto upieczone musi być wnet zjedzone, w końcu starzeje i szkoda;) A wiadomo - nadmiar ciasta sprawia, że się ubrania dramatycznie kurczą...
    Nasze ulubione ciasto to brownie - bo gorzka czekolada, magnez - samo zdrowie;) Zatem roztapiam półtorej tabliczki, dodaję 10 dag masła, szklankę mąki, jajko, proszek do pieczenia oraz żurawinę i orzechy włoskie. I jeszcze te pół tabliczki w kawałki pokrojone (o ile zostanie ta czekolada, bo dwie asystentki czyhają!;)). Piecze się niedługo, koło 40 minut - i bardzo dobrze, bo ślina wszystkim cieknie na myśl o degustacji! A na święta oczywiście pierniczki - polukrowane i z posypką - co jest największą atrakcją;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie się spóźniłam, ale co tam, napiszę o naszych słodkościach:) No cóż nie będę oryginalna. W naszym domu lubi się prawie wszystko co słodkie, choć każdy z nas ma swoje ulubione smaki. Ja uwielbiam pistacjową czekoladę, marcepan, szarlotkę domowej roboty i wszelkiego rodzaju kruche ciasteczka. Mój mąż lubi wszystko co czekoladowe, czyli czekolada, brownie i muffiny z kawalkami czekolady + lody czekoladowe. A Tymek hmmm to trochę skomplikowane. Moje dziecko długo nie tykało słodyczy w ogóle. A teraz... lubi lukier.. tak, tak. Zlizuje i obgryza go z pączków, pierników i innych ciast. Resztę zostawia:) Muffiny jeśli nie mają nic w środku i są obsypane cukrem pudrem, pożera w mgnieniu oka. Niestety lubi też lizaki i żelki, co mnie martwi, bo przecież zęby:( Najbardziej jednak lubi pomagać mi przygotowywać ciastka, ciasta, muffinki itd. wstaje rano i woła: mama, pamiętasz, że po śniadanku jest jedna słodkość prawda? No wiesz, taka tyciusia (mruga przy tym słodko rzęsami). Jak tylko mówię, Tymek może coś upieczemy? On bez słowa biegnie po swoje krzesełko ( żeby dosięgnąć do blatu), zakłada fartuszek i wyciąga potrzebne rzeczy. Wystarczy, że powiem mu co będziemy robić, a już on wiem co ma wyjąć. Miesza z całych sił ( o dziwo bardzo dobrze, nawet miksera czasem nie potrzeba), a potem siedzi pod piekarnikiem i co minutę woła: mama ale rosną, choć zobaczyć:) Dziś na przykład zrobił mi małą awanturę, bo kiedy przygotowywałam obiad wzięłam miskę, w której zwykle mieszamy ciasto. Tymek zawołał: ale nie mama, to przecież jest miska na słodkości:):) Ostatnio często robimy deser prosty, ale pyszny, który pamiętam z lat dzieciństwa. Galaretka kolorowa pokrojona w kostkę, lub tak, w której zanurzamy owoce. Potem ubijam kremówkę ze szczyptą cukru i cynamonu i wykładamy na galaretkę. Na końcu Tymek ma pole do popisu, bo lubi dekorować. Czasem więc dostajemy posypkę ze słodkiego kakałka, czasem galaretka umazana jest cukrowymi glutkami ( w pisakach), a czasem w bitej śmietanie widnieje radosna twórczość Tymka, czyli paluszkowe obrazki:)

    OdpowiedzUsuń