środa, 5 października 2011

Paweł Pollak, „Niepełni”

Łzy spływały bezgłośnie. I nie chciały przestać. Łzy, same łzy. Tyle łez. Tak kończy się historia. Wzbudziła we mnie takie emocje, że te łzy, które wypłakuje bohaterka także mnie się udzieliły. Wydawać by się mogło, że skandynawista, którym jest Paweł Pollak, nie może czytelników niczym zaskoczyć. Tym bardziej, że debiutował w 2006 roku powieścią kryminalną „Kanalia”. Jak widzimy całkiem odmiennym gatunkiem. Wszystko jednak jest możliwe.
Któż z nas nie ma własnych marzeń, ambicji, planów na przyszłość? Chyba każdy. Mają je także nasi bohaterowie, których poznajemy poprzez bezpośrednią narrację. Edyta i Jacek są młodymi ludźmi, którzy chcą kochać i być kochanymi, chcą żyć i czerpać z tego życia, to co najlepsze. Prawda, że mają łatwe zadanie? Być może dla zdrowego i sprawnego człowieka, odpowiedź jest twierdząca: tak. Edyta i Jacek borykają się z niepełnosprawnością: Edyta porusza się na wózku, a Jacek jest niewidomy. Na kartach powieści poznajemy ich historie, ich marzenia, radości, problemy, ambicje, plany… Nie dajmy się zwieść, nie jest to powieść wzywająca do tolerancji, nie jest instruktażem, jak postępować z niepełnosprawnymi.
Warto zapoznać się z tą pozycją. Nie chcę zdradzać szczegółów. Opowieść nie pozwala czytelnikowi obojętnie przejść obok… obok życia, życia innego, cięższego, ale jak najbardziej prawdziwego i bolesnego. Brakuje słów. Słowami nie da rady opisać tego bólu, który pozostaje na długo po przeczytaniu. Polecam, ale i ostrzegam!

1 komentarz:

  1. Książka, której nie da się przeczytać bez... stosu chusteczek

    OdpowiedzUsuń