wtorek, 16 września 2014

Kod rabatowy do Wydawnictwa ZNAK!!!

Malusieńki prezencik mam dla Was. Składając zamówienie na książki z Wydawnictwa Znak, w pole kod rabatowy wpiszcie

Aureliowo30%


a Wasze zamówienie pomniejszy się o cenne złotówki. Kod możecie wykorzystywać do 15 października


Zachęcam do skorzystania

niedziela, 14 września 2014

Duda i kolejna książka w konkursie!!!!







Autor: Dorota Lipińska
Ilustracje: Joanna Grochowska
Tytuł: Duda i wielka przygoda
Wydawnictwo: M-D-M
Liczba stron: 80
Opowiadania czyta: Teresa Lipowska

 

 

Naprawdę nie spodziewałam się, że te króciutkie opowiadania tak bardzo przypadną mi do gustu. Historyjki o małej dziewczynce Dudzie, Mamie Do i Dadzie. O rodzinie, o patrzeniu na świat tak zupełnie innym, bardziej wrażliwym, dziecięcym. Debiut Doroty Lipińskiej zaskoczył mnie bardzo jej dojrzałością literacką. Widać, że autorka doskonale wie, o czym chce pisać, co przekazać. Nie są to kolejne bajeczki do poduszki o misiach czy króliczkach. Przeczytajcie i sami się przekonajcie.
 
 

 

Duda ma wyobraźnię, z której korzysta każdego dnia. Pewnego razu słyszy meczenie pod kołdrą. Kiedy tam zagląda okazuje się, że leży tam koza. Nie pies czy kot, tylko koza, którą widzi jedynie Duda. Jednak rodzice zgadzają się, żeby koza Natalia zamieszkała z nimi. Wymyślanie niewidzialnych przyjaciół jest częste u małych dzieci. Moja córka np. codziennie w kąpieli kąpie się z ze wszystkimi znajomymi z przedszkola i karmi ich lodami. Rozmawia z nimi, pokazuje co i gdzie znajduje się w łazience. I zawsze ostrzega, że nie mogą dotykać Adamsa (młodszego brata Ulki). Czasami nawet ja z mężem musimy rozmawiać z tymi wszystkimi maluchami i wycierać ich ręcznikiem lub robić kanapeczki lub częstować czekoladą. Duda nawet każdego poranka ćwiczy razem z Dadą a Mama Do sprytnie zawsze przed tym ucieka. Dowiecie się też, co tak okropnie tupie na ulicy Kasztanowej, jak doszło do tego, że w rodzinie pojawił się pies DoDo. Na końcu książki znajdziecie wspaniały dodatek. Oprócz płyty CD z opowiadaniami, które czyta Teresa Lipowska znajdują się także papierowe wycinanki. Od razu przypomniały mi się papierowe lalki z dzieciństwa.
 
 
 

 

Wspaniale napisane historie, które wzruszają i rozśmieszają. Pokazują prawdziwy dziecięcy świat. Do tego znakomite ilustracje, które doskonale harmonizują całość. Polecam.

 

Uwaga, uwaga książkę można wygrać w konkursie. Wystarczy zgłosić się pod tym  postem. Jeśli jeszcze nie znasz zasad i innych książek do wygrania, to zapraszam TU i Tu.

piątek, 12 września 2014

Wielkie królestwo...





Autor: Iwona Chmielewska
Ilustracje: Iwona Chmielewska
Tytuł: Królestwo dziewczynki
Wydawnictwo: Entliczek
Liczba stron:
Moja ocena: 4/5

 

 

Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek w swojej skali ocen dam jedynie 4 punkty książce Iwony Chmielewskiej. Przecież ja ją ubóstwiam?! Kocham obrazy, które do mnie mówią i urzekają. Sprawiają, że myślę na podwójnych obrotach i próbuję od razu wszystko wyczytać. Nie da się. Potrzeba trochę czasu i skupienia. Iwona Chmielewska to autorka niezwykła, obdarzona niezwykłą delikatnością i wyczuciem literackim. Jej ksiązki mówią do czytelników na wszystkich poziomach. Zarówno tekst jak i obrazy. W końcu taka jest idea picturebooków. A czym one właściwie są?

 

Większość badaczy opiera się na definicji Barbary Bader, która prowadziła badania nad amerykańską książką obrazkową. Według niej (książka obrazkowa picturebook) jest tekstem, ilustracjami i całościowym projektem; może być wykonana ręcznie albo stanowić komercyjny produkt; jest społecznym, kulturowym i historycznym dokumentem, a przede wszystkim jest doświadczeniem dla dziecka. Jako forma sztuki zależy od współbrzmienia obrazów i słów pokazywanych symultanicznie w każdej rozkładówce i dramatyzmu przewracania stron. Książka obrazkowa we właściwy sobie sposób ma nieograniczone możliwości. Książka obrazkowa dla mnie osobiście, to takie małe dzieło sztuki, w którym dochodzi do interakcji słowa i obrazu. Mamy tekst pisany i obraz, które sprawiają, że instrukcja czytania wcale nie jest taka prosta. Obraz zawsze mówi nam więcej i każdemu może mówić trochę różne rzeczy. Słowo zawsze jest tylko dodatkiem, ale dodatkiem koniecznym. Na całym świecie picture book jest bardzo popularna, u nas, w Polsce natomiast ciężko ją nawet zaklasyfikować. Iwona Chmielewska w wywiadzie, który przeprowadziła Elżbieta Kruszyńska, na pytanie, po czym rozpoznać książkę obrazkową, jakie są jej cechy gatunkowe, odpowiada: W Polsce – w przeciwieństwie do innych krajów – nie ma opracowań teoretycznych na temat picture book. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, kto ma się zajmować jej badaniem: czy literaturoznawcy, czy artyści plastycy, a może kulturoznawcy, historycy sztuki, czy też pedagodzy (z uwagi na ich przesłanie wychowawcze). Picture book jako materiał daje wiele możliwości i otwiera przeróżne ścieżki badawcze. Jest to książka ikonolingwistyczna, w której tekst i obraz pełnią zwykle równorzędną rolę. Czasem wiodącą funkcję pełni obraz, zaś krótki, kilkuzdaniowy tekst jest właściwie pretekstem do zbudowania opowieści na podstawie obrazu. Tekst nie może być zbyt „pokazujący”. Jeśli szczegółowo opiszesz sytuację, to co pokażesz na obrazie? Tekst trzeba ociosać ze zbędnych słów, maksymalnie go uprościć, a słowa, których nie ma, pokazać na obrazie. Tekst w picture book jest bez obrazu w pewnym stopniu nie do odczytania, nie funkcjonuje autonomicznie, ponieważ rozwiązanie opowieści znajdujemy dopiero w obrazie. Podobnie z obrazem – sam jest niepełny. Dopiero związek tych dwóch płaszczyzn, spójność obrazu i tekstu daje nam picture book. Każdy z nas na swój sposób będzie odbierał taką książkę. Nie chciałabym nikomu sugerować, jakie widzenie jest poprawne. Mam nadzieję, że zachęciłam Was byście sięgnęli po Królestwo dziewczynki.

















 

Przychodzą w końcu takie dni w życiu dziewczynki, kiedy staje się prawdziwa kobietą. Niczym modliszka przeobraża się w pięknego motyla. Niestety osiągnięcie tego piękna i swego rodzaju spokoju wymaga czasu, bólu i cierpienia. Chmielewska o tej kobiecości mówi jednak zbyt drastycznie. Niby wszystko wydaje się być nie do końca dosłowne, ale kiedy czytamy o ciągłym bólu, wahaniach nastroju, bólu głowy, to aż się nie chce już być tą królewną. Jednak Chmielewska przekonuje, że w końcu uda się odzyskać równowagę. i całe szczęście, bo inaczej bałabym się pokazać tę książkę córce. Poetycka historia przepełniona wieloma metaforami i symbolami: zatrute jabłko, smok czy ziarnko grochu. Tylko Chmielewska jest w stanie doprowadzić do dialogu tekstu z obrazem, do dialogu w który jesteśmy włączani sekunda po sekundzie. Wnikamy w całość, by potem rozpłynąć się w rzeczywistości, która już nigdy nie będzie dla nas banalna i przewidywalna. Przeczytajcie, weźcie w ręce to piękne wydanie i odnajdujcie, poszukujcie. Polecam. Książkę kupicie TUTAJ.

 

Na swoich mapach, oprócz rwących potoków
i burzliwych wodospadów, zaczęła odkrywać
łagodne, słoneczne doliny i ciepłe jeziora,
a mroczne lasy stawały się przyjazne.

środa, 10 września 2014

Kolejne konkursowe książki do zgarnięcia

Od razu informuję, że przedłużam trwanie konkursu do końca września. Zasady oraz inną książkę konkursową znajdziecie TU.

A dziś dorzucam kolejne tytuły do zgarnięcia. Możecie grać o wszystkie lub wybrać swoje wymarzone.

1. Herve Tullet, Turlututu. A kuku, to ja!




2. Dorota Gellner, Złote koniki



3. Michał Rusinek, Aneta Załazińska, Co ty mówisz?! Magia słów, czyli retoryka dla dzieci



4. Iwona Czarkowska, Tymek, magik czy anielinek?



5. Iwona Czarkowska, Balbinka pechowa anielinka








czwartek, 4 września 2014

Powakacyjnie,leniwie, ale z książką






Autor: Robert Romanowicz
Ilustarcje: Robert Romanowicz
Tytuł: Rymowane cyferki oraz Mali opowiadacze
Wydawnictwo: Tashka
Liczba stron: 22
Wiek: 2+
Moja ocena: 5/5

 

Tashka to wydawnictwo przez duże W. Wydawnictwo, które ma jasno określoną misję, by prezentować książki niebanalne, które zachwycą nie tylko treścią, ale przede wszystkim obrazem. Tych ilustracji nie można nazwać po prostu zwyczajnymi ilustracjami, to są właśnie obrazy, które zachwycają pomysłowością, oryginalną kreską  i przede wszystkim barwą. Robert Romanowicz stworzył cudowne, małe książeczki, w których zawarł piękno wszystkich kolorów świata. Żałuję bardzo, że nie znam się tak dobrze na ilustracjach, że nie zawsze wszystko dostrzegam, ale wciąż się uczę, wciąż wyszukuję, wciąż przebiegam wzrokiem. I kiedy tak przechodzę po raz setny jednego dnia obok mojego regału (dokładnie regaliska) z książkami dla dzieci, to po prostu moje oczy od razu na półce odnajdują właśnie te dwie, niepozorne książeczki. Zdecydowanie mnie do siebie przyciągają. Czyżby miały jakąś magiczną moc? Moja trzyletnia córka często powtarza, że książki to magia. Zresztą  tak samo jak elektrycznie otwierane szyby w aucie. Naprawdę nie ma chyba cenniejszej rzeczy na świecie niż książka. Nie ma!

 

Robert Romanowicz to młody artysta malarz, grafik, który głowę ma pełna niesamowitych pomysłów. Mam nadzieję, że niebawem zobaczymy jego kolejne książki. W Rymowanych cyferkach zachęca maluchy do nauki liczenia. Ostatnio pisałam, że liczby mnie przerażają, ale tutaj jakoś nawet mnie przyciągały. Niebanalne i zabawne krótkie rymowanki i ożywione ilustracje po prostu stworzyły duet idealny. I tak dopasowany, że aż trudno uwierzyć, że tak można, że jest to możliwe. A do tego wszystko zabarwione humorem. No, bo kogo nie rozśmieszą tańczące parówki w sputniku czy ośmiornice liczące okna w kamienicy. Chyba każdy choć trochę się uśmiechnie. Robert Romanowicz zrobił jeszcze jedno z ilustracjami, po prostu postarzył je, dodał im tajemnicy, głębi. Ba! zostawił nawet miejsce na nasze domysły. W Małych opowiadaczach możecie poczuć się  choć przez chwilę artystami. Możecie poczuć moc twórczą i ponieść się wyobraźni. Jest to książeczka, która pomaga mówić bez zahamowań, pomaga myśleć, działać i wykorzystywać fantazję i wyobraźnię. I to dosłownie. Za każdym razem możemy opowiedzieć zupełnie inną historię. To sprawia, że książka odżywa za każdym razem, kiedy ją otwieramy i czarujemy słowami. Jesteśmy twórcami, a właściwie to stwórcami. To brzmi dumnie!

 

Ostatnio byłam na ślubie w stylu retro i czułam się jakby świat się zatrzymał. I podobnie jest z obrazami Romanowicza, które skrywają w sobie kilka światów, starych światów. Obrazy mówią także. Obrazy mówią w stylu retro. Polecam.

 

Obie ksiązki kupicie TUTAJ.