środa, 23 kwietnia 2014

Kocykowo


Moi drodzy już od jakiegoś czasu zbieram się, żeby zacząć pokazywać na swoim blogu nie tylko książki dla dzieci, ale także ciekawe zabawki, gry oraz różnego rodzaju akcesoria dziecięce, które ułatwią nam, mamom, codzienne życie. I dziś na pierwszy ogień idzie pewien przedmiot bez, którego właściwie nie można się obejść. Przygotowując się na pojawienie  maleństwa na świecie zaczynamy wyszukiwać, przebierać, wybierać wszystko, co może się przydać maluszkowi i nam.

Wśród ubranek, zabawek, butelek, wózków, łóżeczek, otulaczy, śpiworków nie możemy przecież zapomnieć o kocykach. W końcu jest to jedna z niewielu rzeczy, która może spełniać kilka funkcji na raz. Jednak jak w ogromnej ofercie kocyków odnaleźć właśnie ten jeden, jedyny i najlepszy? Chyba jest to niemożliwe, bo przeważnie ze względu na trudny wybór kupujemy kilka różnych kocyków, a wśród nich znajdą się bawełniane, polarowe, muślinowe, akrylowe, dzianinowe. Nie wspominam już nawet o wyborze koloru czy wzoru. Istotną rzeczą przy wyborze kocyka oprócz materiału jest jego wielkość. I znowu dumamy: Duży? Mały? Wąski? Szerszy? Grubszy? Cieńszy? Oszaleć idzie i głowa pęka. A uwierzcie mi, że idzie zwariować. Odpowiedzią na te wszystkie problemy i wątpliwości jest kocyk akrylowy, który powstał przy udziale dwóch wspaniałych marek kidy.pl oraz mojego guru w kwestii kocyków, firmy Peekaboo. Do naszego pokaźnego zbioru kocyków dołączył także ten kocyk w szachownicę:
 
 

A kuku! Gdzie jesteś kocyku? W pudełku? Nieładnie się chować. No ale skoro w takim ładnym pudełku, to wybaczam.


Kocyk jest idealny zarówno dla niemowlaka jak i dla starszego dziecka. Ciekawy wzór w szachownicę występuje w dwóch wersjach kolorystycznych.. Dość już mam sówek, lisków, ptaszków, piesków i kotków i polaru minky. Ile można! Koc wykonany z dbałością o szczegóły, akrylowy i baaaardzo miły w dotyku. Na pewno nie podrażni wrażliwej skóry niemowlaka. Do tego leciutki niczym piórko, więc jakby nie patrzeć kocyk idealny.

Sami popatrzcie, kto sobie leżakuje na moim kocyku:
 
 

Kiedy słyszę głos córki:

-Mamooooooooooo, poszalujemy?

-No pewnie, że poszalejemy.

Wtedy zaczyna się szaleństwo: skaczemy po łóżku, kręcimy głowami albo bierzemy koc i robimy sobie z niego daszek. Zdradzę Wam, że jest to znakomita kryjówka przed dzikami. Kocyk do tulenia, do zabawy, do skakania, na polanę, do łóżeczka czy do samochodu. Idealny na każdą porę roku. Polecam serdecznie.

 

Kocyk możecie kupić sobie teraz w promocyjnej cenie TUTAJ . Zapraszam.

środa, 16 kwietnia 2014

Konkurs z Kosmonautką,wyniki

Książki otrzymuje Mordoklejka oraz Katarzyna.
Kasiu proszę prześlij mi swój adres do wysyłki na e-mail: uam20@wp.pl

Gratuluję! Niebawem kolejny konkurs, w którym do wygrania będzie coś zupełnie innego niż książka.

Mamo, jestem pesomistką!





Autor: Taro Miura
Seria: Pracujące pojazdy
Tytuł: Czy dosięgnie?
Wydawnictwo: Tako
Liczba stron: 24

 

 

No zdziwiłam się bardzo jak zobaczyłam w zapowiedziach Wydawnictwa Tako książkę dla najmłodszych czytelników. Mała, kartonowa książeczka, która jest początkiem ciekawej serii o pojazdach. Niby taka dla chłopaków, mało dziewczyńska. Jednak moja córka musiała ją przejrzeć i zachwyciła się dźwigiem. Po pierwszym przeczytaniu moja córka na wszystkie pytania, czy dosięgnie twardo odpowiadała, że nie. A na końcu stwierdziła:

 

- Mamo, no ja jestem taką pesomistką przecież.

 

Moja córka chyba ten pesomizm po ojcu odziedziczyła. Całe szczęście, że wyobraźnie ma po mnie. W każdym razie książeczka japońskiego twórcy książek obrazkowych sprawiła, że pokochałam jeszcze bardziej Wydawnictwo Tako, które wychodzi naprzeciw potrzebom najmłodszych czytelników. Jak dal mnie książeczka jest bardzo oszczędna w słowa, co zrozumiałe, bo w końcu maluch nie skupi się na długim tekście. Minimalistyczne i proste ilustracje, chwilami wydawało mi się, że połączone zostały z kilku prostokątów, kwadracików i kół. Zdecydowanie bardzo matematyczne, co z początku bardzo mnie przeraziło, bo nie cierpię matematyki. Jednak po chwili oswoiłam się z nimi i doszłam do wniosku, że wcale nie są takie straszne. Dźwig, betoniarka, podnośnik widłowy, samochód z podnośnikiem, wóz strażacki i betoniarka z pompą do betonu mogą w przestworzach wiele.
 



 
 
 
Prosta historyjka, która rozbudza ciekawość i zainteresowanie, czy rzeczywiście dany pojazd dosięgnie, czy mu się uda. Jak dla mnie pozycja trafiona w dziesiątkę. Polecam. A na zakupy zapraszam TUTAJ.

środa, 9 kwietnia 2014

Blogerka, generałka czy aptekarka? KONKURS KOSMICZNY


 
 
 
Autor: Piotr Wawrzeniuk
Ilustracje: Dorota Wojciechowska
Seria: Pilotka
Tytuł: Kosmonautka
Wydawnictwo: Poławiacze Pereł
Liczba stron: 28

 

 

Ja- filolożka

Moja mama- nauczycielka

Moja babcia- krawcowa

 

………………………………..

 

Moja babcia ukrywała Żydów na strychu. Ratowniczka ludzkich dusz.

 

 

Kolejna znakomita odsłona nowego Wydawnictwa na polskim rynku książki dziecięcej. Tym razem pozycja troszeczkę inna niż Zebra. Taka bardziej złożona, bardziej poważna, choć dowcipna i dopracowana pod każdym względem. Iiiiiii…. taka mądra, niosąca  pozytywny przekaz, dająca nadzieję, że można wszystko osiągnąć ciężką pracą. Czy w osiąganiu naszych marzeń zawodowych jakieś ograniczenia stawia nam płeć? Pytanie trudne, z tych bardziej filozoficznych. Czy rzeczywiście istnieją zawody tylko dla mężczyzn i tylko dla kobiet? Wydawnictwo łamie wszelkie stereotypy i otwiera przed czytelnikiem świat bez podziałów, świat, o którym marzę, choć wiem, że taki nie istnieje. Mamy, mamusie, mamuśki są cudowne i wspaniałe. Stereotyp matki Polki odchodzi do lamusa. I bardzo dobrze, bo ile można czytać o mamie piekącej ciasteczka, sprzątającej, gotującej. W końcu kobiety podbijają świat, spełniają marzenia i nie patrzą na to, co powiedzą inni. Nie załamią się na dźwięk słów: gdzie się pchasz babo?, nie dasz rady, po co ci to?, nie masz roboty w domu?, zajmij się czymś dla odpowiednim dla siebie. No tak, ale co jeśli bycie generałką czy kosmonautką jest dla kobiety odpowiednie. No to co wtedy? Poddać się? Zmienić marzenia? Nie! Nigdy! Działać, zdobywać, udowadniać, robić swoje, wierzyć w siebie i swoje umiejętności, bo w końcu one są najważniejsze.
 
 
 

 







Piotr Wawrzeniuk stworzył zabawny, chwilami przewrotny tekst o dwunastu kobietach, które spełniają się zawodach typowo męskich. Kobiety, które są odważne nie dlatego, że latają w kosmos, dowodzą państwami czy są mistrzyniami Formuły 1, tylko dlatego że sięgają po własne marzenia, nie boją się ich realizować i urzeczywistniać, nie poddają się trudnej i często zawistnej rzeczywistości. Kobiety, które potrafią pogodzić prace zawodową z wychowywaniem dzieci, rodziną. W końcu wszystko to zasługa dobrej organizacji. Co zaskakuje w książce? Oczywiście nazwy wykonywanych zawodów, które występują w żeńskiej formie. Choć chwilami brzmią dziwacznie i tak obco, to w końcu poprawnie. Coraz częściej używamy żeńskich form, więc cieszę się ogromnie, że w końcu w książce dla dzieci można takie formy znaleźć. Wydawnictwo ma w planach wydanie jeszcze dwóch tomów traktujących o zawodach kobiet i jednego o ojcach. W przygotowaniu już kolejny tom Strażaczka. Ciekawa jestem niezmiernie kolejnych. Czym mnie zaskoczą?

 

Ilustracje doskonałe, rozsypane niby przypadkiem na stronach. Jednak w tym zamieszaniu tkwi sens i kwintesencja całości. Mądra, zabawna, poważna, przemyślana książka dla dzieci tak naprawdę w każdym wieku.
 
 
Czy zachwyci Was ta pozycja? Ciekawa jestem bardzo, więc daję Wam szansę. Ogłaszam konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze Kosmonautki. Wystarczy dokończyć zdanie ( tu liczę na waszą wyobraźnię)

 

Moja mama jest…

 
Oprócz tego będzie mi miło jeśli podzielicie się informacją o konkursie na waszych blogach. Czas start. Odpowiedzi zostawiajcie pod postem powiedzmy do końca tygodnia, do niedzieli. W poniedziałek ogłoszę zwycięzców. Czas start!

sobota, 5 kwietnia 2014

Radocha z Raduchą











Autor: Rozalia Niedźwiecka
Ilustracje: Angelika Salska
Tytuł: Zagadki jeża Pepe. Kości/Orzechy
Wydawnictwo: Raducha
Liczba stron: 28 każda z części

 

Po przeczytaniu tych książeczek dochodzę do wniosku, że moja córka zdecydowanie za dużo obcuje z Peppą, świnką Peppą. No, bo jak mam wytłumaczyć córce, że główny bohater to jeż, a nie świnia. W każdym razie po kilku minutach przekonywania, córka uwierzyła mi na słowo. Jednak w trakcie czytania, wciąż powtarzała: mamo, no co ty? Peppa? Nie żartowuj ze mnie. No, nie żartowuje, serio mówię. Mimo podobieństw córka pokochała jeża, a najbardziej spodobały jej się ilustracje i kolory, które dominują w każdej części. Oczywiście w każdej części inne. W pierwszej części mamy odcienie zielonego i turkusowego, a w kolejnej odcienie czerwieni. Cieszę się ogromnie, że powstało nowe wydawnictwo, takie z duszą , z pomysłem, zapałem do pracy i nieograniczoną wyobraźnią. Normalnie, aż boję się kolejnych części, żebym na zawał nie padła. Mąż miałby problem jak pozbyć się ciała. Podejrzewam, że zostawiłby mnie tam, gdzie bym padła. Wydawnictwo proponuje dla dzieci od szóstego roku życia serię książek z zagadką. Można powiedzieć, że takie kryminałki dla maluchów, bez trupów, strzelania i duchów. Da się coś takiego napisać, i to w dodatku dla dzieci? No pewnie, że się da i to w jakim stylu. Zachęcam do przeczytania i rozwiązania zagadek. Jako miłośniczka kryminałów polecam gorąco.
 
 





 

 

W pierwszej części zatytułowanej Kości poznajemy głównego bohatera, który jest stałym elementem każdej części. Mam tutaj na myśli oczywiście jeża Pepe, który uwielbia rozwiązywać tajemnice i lubi pomagać. Ma smykałkę do takich rzeczy. Pies Muchomor, podwórkowy stróż z posiwiałą brodą jest bardzo szanowany wśród wszystkich mieszkańców. Jednak pewnego dnia Muchomor traci wiarę we własny… węch. Zaczyna myśleć, że na starość ma problemy z pamięcią. Otóż, nie pamięta gdzie zakopuje swoje kości. Hmm, nie wygląda to wszystko najlepiej. Jednak jeż Pepe postawia pomóc Muchomorowi, bo nie wierzy, że jego przyjaciela zawodzi psi węch. Niewątpliwie ktoś kradnie kości zakopywane przez psa. Tylko jak tu przyłapać złodziejaszka na gorącym uczynku? W tym już głowa jeża. W drugiej części Orzechy natomiast jeż Pepe pomaga wiewiórce, której ktoś podbiera orzechy, które gromadzi na zimę. I znowu jeż podejmuje się trudnego zadania zdemaskowania złodzieja. Czy uda mu się rozwikłać te dwie zagadki? I przede wszystkim jak dojdzie do rozwiązania?
 
 



 

 

Naprawdę seria zapowiada się rewelacyjnie. Książki uczą najmłodszych myślenia analitycznego, kombinowania, przypasowywania, łączenia faktów, kojarzenia. I te ilustracje, takie normalne, nie wydumane, nie dziwancze, tylko najnormalniejsze ilustracje na świecie, które doskonale uzupełniają tekst. Dla mnie mistrzostwo. Wielkie brawa dla pani Angeliki Salskiej. Widać, że ilustratorka ma wyczucie i świetną kreskę, niby niedbałą, postrzępioną, a jednak pomysłową i zaskakującą. Czekam z wielką niecierpliwością na kolejne tomy, które oczywiście możecie czytać niezależnie od siebie. Kolory przybywajcie!

środa, 2 kwietnia 2014

Smutnawo


 
 
 
 
 
Autor: Asa Lind
Tytuł: Chusta babci
Ilustracje: Joanna Hellgren
Tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk
Wydawnictwo: Zakamarki
Liczba stron: 28

 

Zawsze z nieskrywaną ciekawością oczekuję na kolejne książki Wydawnictwa Zakamarki. Czasem wydaje mi się, że nic nie może mnie już zaskoczyć, że już wiele widziałam, ale mimo to, wciąż jestem zaskakiwana i cieszę się z tego bardzo. Chusta babci tak naprawdę nie zdradzała od razu swojej treści. Czytelnik mógł jedynie snuć przypuszczenia. Książka, która nie jest łatwa w odbiorze, bo powiem szczerze, że po pierwszym przeczytaniu poczułam dziwne ukłucie w sercu, gdzieś na dnie, bardzo głęboko. Zaczęłam się zastanawiać, czy trzylatek będzie potrafił zrozumieć poetycką opowieść o śmierci, miłości i przyjaźni.
 
 
 

 

Biliam razem z główną bohaterką są nierozłączni, w końcu nie ma się czemu dziwić, bo znają się od zawsze. Oboje lubią to samo: białe kamyki, takie same potrawy, a nawet fryzury. Jednak najbardziej lubią myśleć, zastanawiać się nad wszystkim. Też lubię usiąść w jakimś dziwnym miejscu i myśleć. Jednak kiedy wiosną ze szpitala wraca schorowana babcia, Biliam i jego kuzynka przez cały harmider i zamieszanie nie potrafią usłyszeć własnych myśli. Każdy przejmuje się stanem zdrowia babci, jednak nikt nie wpada na pomysł, żeby wyjaśnić dzieciom, co tak naprawdę dzieje się z babcią. Wokół panuje zupełne zamieszanie krewni i krzesła, filiżanki i garnki, kuzyni i kuzynki, sąsiedzi, którzy płakali… Wszystko to jest niezrozumiałe dla naszych małych bohaterów. Biliam z kuzynką próbują znaleźć swoje miejsce na balkonie, jednak jest tam zdecydowanie za zimno. Wanna także nie jest najlepszym miejscem. W każdym razie, gdzie by nie poszli, tam ciągle ktoś przerywa im myślenie o ważnych sprawach. A babcia jak zwykle siedzi w swoim fotelu. Jest gdzieś obok, a przecież tak naprawdę całe zamieszanie jest spowodowane właśnie przez babcię. Przy babci panuje absolutna cisza i to bohaterom bardzo się podoba. Biliam z kuzynką zrobili z babcinej chusty namiot i usiedli tuż za jej fotelem. Idealne miejsce na myślenie o ważnych sprawach. Są tutaj wschody i zachody słońca, las, wieżowiec, łodzie, babcia… Rozważania dzieci, które zastanawiają się czy ich babcia umrze, co się stanie jak przestanie oddychać.
 
 
 

 

- Jeśli ktoś myśli, to zazwyczaj znajduje właściwe obrazy i słowa. A jak już znajdzie obrazy i słowa, znajdzie też pytania. A jeśli zacznie pytać, zaraz pojawią się następne pytania.
- A odpowiedzi? Nigdy się nie znajdują?
- Czasami tak.

 

Niezwykle poetycka historia i przemijaniu, o pytaniach ważnych i ważniejszych, o miłości, zrozumieniu, odejściu, o białych kamykach, motylach, o życiu, nie-życiu. Polecam.
 
Wiem, że dziś Światowy Dzień Książki dla Dzieci, a ja tutaj z takim smutasem wyjeżdżam. Ale niebawem będzie wesoło. Garść nowości już czeka w kolejce. Jejku, jak te książki proszą się o recenzje. Oj, chwilami są agresywne.